Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

poniedziałek, 31 października 2011

Ofiary grobowe

Tekst ten jest wyrazem osobistych odczuć, nawet nie przemyśleń, i nie rości sobie pretensji do prawdy... po prostu takie odnoszę wrażenie.

Znów na grobach naszych bliskich układamy sterty żywych kwiatów.
Taka ofiara z życia złożona śmierci.
Pewnie że lepsze to niż ofiary ze zwierzą lub ludzi.
Lecz mimo wszystko jakoś trudno mi się z tym pogodzić.

Tak, rozumiem że grób dzięki kwiatom "nabiera życia".

Co innego wieńce z Suszków, z gałęzi, z ziół i traw
Tak one też wcześniej żyły, ale ich życie nie zostało przerwane w "kwiecie" wieku,
lecz już wtedy gdy zasadnicza cześć ich egzystencji została dopełniona,
lub stanowią zaledwie kawałek rośliny macierzystej.

A kwiaty w doniczkach?
Celowo hodowane na ten jeden dzień, potem przesadzane w kawałek jakiegoś podłego iłu, podlane tylko na tyle by dobrze wyglądać te kilka godzin na placu, zanim znajdzie się klient gotów je kupić. Skazane na śmierć gdzieś pośród betonowych bloków cmentarza.

Ja preferuję znicze
ps.
Marzenka kupiła jednak kwiaty - widać ze dla kobiet życie stanowi mniejszą wartość niż dla mężczyzn.

wtorek, 25 października 2011

Mufa atakuje!


Dziwną cechą moich zwierzaków jest... żarliwość
Potrafią zjeść wszystko a nawet jeszcze więcej i wciąż jest im mało.
Mufa w ciepłe i suche dni ma do dyspozycji cały ogródek - jest tego jakieś 5,5 ara wspaniale zachwaszczonego trawnika, na którym rosną mlecze, koniczyny, babki, pięciorniki, tudzież setka innych roślinek, których ani myślę likwidować.
Papu ma do wyboru, do koloru... i ...
I po przyniesieniu do domu,
dobrała się do paczki z płatkami kukurydzianymi!

Żebyż się tylko dobrała, ona zrobiła to w krytycznym momencie - akurat dzwoniłem do rodziny.
Chodziło o pewna ofertę handlową zawiesi na różne takie przedmioty które plątają się pod nogami kiedy nie są potrzebne a jak są to ich nigdzie znaleźć nie można.

Więc dzwonie do żony kuzyna, która jest dystrybutorem na Polskę tego wynalazku, bo sąsiad podgapił u mnie i też mu się nadało, więc molestuje mnie gdzie to można kupić.
Gadu, gadu, jak to z rodzina - nagle widzę co robi Mufa!

Zostaw to cholero! - wołam
królik nie reaguje
za to w słuchawce, niepewny głos kuzynki się pyta kogo konkretnie mam na myśli?
- Mufa pójdziesz na pasztet ! Nie Madziu to do królika!
- Do kogo?
- no do królika, wlazła mi franca do kuchni i wyżera po półkach
- Nie rozumiem!
- No królika mamy, takiego ozdobnego, ale chodzi po domu i teraz jak rozmawiamy to jest w kuchni i psuje mi jedzenie!
- coś kręcisz!

....
Przekonanie kobiety do czegokolwiek uważam za rzecz niewykonalną.
Na tyle załagodziłem sytuację że nie doszło do kłótni rodzinnej.


A Mufa nie zrażona dalej jadła, i jadła i jadła ...



poniedziałek, 24 października 2011

Paskuda w pudełku


Wracałem do domu z nocnej zmiany, zły, bo trzeba dzieciaki do szkoły i przedszkola wyprawić,
a autobus zamiast jechać stoi w korkach.

A korki biorą się li tylko i wyłącznie z głupoty ludzkiej.
Przeciwko zrządzeniom natury boskiej czy natury naturalnej bym nie wierzgał
- ale głupota ludzka mierzi mniej jak pryszcz na pośladku.
Z jednej strony są bandy samochodziarzy, którzy jada własnym autem nawet wtedy gdy
idąc pieszo byli by dwa razy szybciej, a z drugiej bandy urzędasów którzy potrafią w tym samym jesiennym czasie rozgrzebać dwie podstawowe arterie w mieście...
Na zdrowy rozum - albo w grę wchodzi niebagatelna głupota albo korupcja - tak czy siak dany urzędas nie powinien już nim być - a jest - co świadczy o omni-impotencji naszego państwa.

No ale w końcu dowlekliśmy się i wyskoczyłem w najbliższym mojego domu punkcie - idąc podziwiałem krajobraz po kampanii wyborczej - pozrywane resztki plakatów - to był wtorek po wyborach - więc pewnie zrywanie plakatów było nie tyle przejawem walki politycznej co zemsty...

Ale mniejsza -
w pewnym miejscu pośród pozrywanych plakatów
- dostrzegłam zwykłe małe pudełko!

Do podobnych pakują nam sałatki w sklepach...
Ale w tym nie było sałatki!

w tym było coś ... hmmm.. na moje oko niejadalnego!
I co gorsza to coś pomimo wyziębienia patrzyło na mnie złym okiem.
Poza tym ogólnie było brzydkie i... się ruszało.

Podniosłem pudełko wraz z zawartością i zabrałem do domu.
W wolnych chwilach chciałem ustalić co zacz.
Na pewno nie było to coś z naszej entomo fauny.
przeglądnąłem fora terrarystyczne

(hmmm.... poprawia mi na "terrorystyczne"- czyzby pośród uzytkowników moziili więcej było miłośników kałasznikowa niż owadów?)
mając już kilka typów postanowiłem jednak zweryfikować to na żywym okazie - odebrałem Mikołaja ze szkoły i odwiedziliśmy sklep zoologiczny - a tam ! JEST !!!
takie samo stworzenie i kosztuje całe - 5 złotych !

Straszyk diabelski (Peruphasma schultei)


Ja jej życie uratowałem, ja ją przygarnąłem, jaj jej żywopłotu do jedzenia naniosłem a ona... dalej na mnie złym okiem patrzy ...