Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

czwartek, 22 lipca 2010

UPAŁ !!!!!

Straszliwy skwar.

Po bardzo mroźnej zimie, obrońcy teorji o globalnym ociepleniu zacierają łapki.
A nie mówiliśmy?
A co niby mówili? Że się robi coraz cieplej? To było wiadomo bodajże od 40 lat, odkąd opracowano tabelę aktywności słonecznej - teraz po prostu nakładają się na siebie cykle.
A człowiek w tym wszystkim? Dla lewicowców, ekolewicowców sprawa jest prosta - winny jest człowiek, bo emituje gazy cieplarniane, wycina drzewa i w ogóle jest go za dużo!

Nie wdając się w dyskusje czy liczba ludzi jest prawidłowa czy nie warto zauważyć kilka prostych prawd?!

Węgiel kamienny i brunatny powstał z atmosferycznego dwutlenku węgla, czyli że to CO już kiedyś w atmosferze było - popatrzmy na skamienieliny z tamtych czasów - bujne życie - czyli że emisja tego gazu do atmosfery bynajmniej zagłady nie oznacza! CO najwyżej zmieni się nieco skład gatunkowy.

Ludzie niszczą przyrodę - to fakt. Najczęściej bezmyślnie, z lenistwa, głupoty, dla widzimisię - murzyni niszczą ją bo są głodni, i szukają miejsca pod zasiewy i pastwiska, tymczasem bogata Europa i USA i inne wysoko rozwinięte państwa, deliberują nad GMO zamiast "po trupach" rozwijać tę dziedzinę by dać szanse Afryce się wyżywić bez konieczności wkraczania na tereny parków, rezerwatów i terenów dotąd nieuprawnych. Ale co w takim razie powiemy o głupocie i egoizmie kładowców czy motocrossiarzy?

Fakt faktem jest gorąco - ale czy aby nie przesadzamy? Media zasypują nas statystykami, rekordami temperatur itp. dla nich to w letniej porze samograj - przy takiej temperaturze nie da się ludzi epatować Palikotem, czy Niesiołowskim ale samą temperatura to już jak najbardziej.
Gdzieś padł rekord temperatury, gdzie indziej suchości powietrza, meteorolodzy zgodnie mówią (jak ktoś nie mówi, to się go na antenę nie wypuszcza) że następstwem takiej fali upałów będą burze, wiatry, ulewy i prawie Armageddon...
Tylko czy my sami o tym nie wiemy?!
Czy aż tak bardzo ogłupiły nas media, że jeśli nam nie powiedzą iż po burzy zawsze świeci słońce, a po dnach skwaru zawsze przychodzą burze, to będziemy się spodziewać nie wiadomo czego?



Rowery zapadają się w masłowatej mazi w którą zamienił się asfalt - wieczna pamięć niech będzie idiocie który wymyślił że można tym robić nawierzchnie chodników!


Koty zachowują czujność, aczkolwiek w cieniu i blisko chłodu ziemi



A psy wykazują swoją wyższość intelektualną nad zapracowanym człowiekiem.

wtorek, 13 lipca 2010

Cis na lipie

gdyby tak zamienić pierwsze litery mielibyśmy sytuację o niebo bardziej egzotyczną,
aczkolwiek także znacznie oddaloną od kanonów natury ;-) .

Cisy to w ogóle szalenie ciekawe przypadki, rosną bardzo powoli, bardzo bardzo długo, są pierwszym na ziemiach polskich chronionym gatunkiem. Cisy także słyną z samosiejek, spotkać je możną w wykuszach murów, w dziuplach itp natomiast od kilku lat usiłuje wychodować sadzonkę cisa w warunkach doniczkowych - zachowując wymarzone dla rośliny nasłonecznienie, wilgotność i temperaturę ... ze skutkiem żadnym!
Zastanawiam się jak sadzonki pozyskują firmy szkółkarskie...pewnie chodzą po okolicy i zbierają samosiejki ;-)

w każdym razie, cisy to moje ulubione drzewka, mają w sobie coś magicznego, są niczym przekaz z zamierzchłych czasów. Tak jak magnolie czy miłorzęby mówią nam o świecie dinozaurów, tak jak skrzypy, o świecie w którym Fauna była jeszcze sikającą pod siebie smarkulą, tak cisy opowiadają nam historie naszych przodków, wojów Łokietka i Kazimierza Wielkiego którzy sadzili te drzewa aby ich pra. pra. wnuki miały z czego robić pierwszorzędne łuki.

No cóż, nim sadzone przez nich cisy urosły, łuki zastąpione zostały rusznicami...
ale liczą się dobre chęci ;-)

piątek, 9 lipca 2010

trędownik z wkładką

Trędownik bulwiasty (Scrophularia nodosa L.)

Mała roślinka a cieszy - pomimo tego co piszą w Wikipedii na "moim" terenie spotkałem ją (no może nie tyle spotkałem co rozpoznałem) pierwszy raz.



Trędownik jest rośliną wieloletnią i leczniczą. Ma bulwiaste kłącza, od czego zresztą przyjmuje drugi człon polskiej nazwy gatunkowej.
Rośnie w rowach, na obrzeżach lasów i tym podobnych miejscach. Lubi lekką glebę próchniczą.
Tego osobnika spotkałem w wybetonowanej rynnie odprowadzającej wodę z nad basenu na górze św. Marcina

A wkładka? - popatrzcie bliżej na ten kwiatuszek.
Wewnątrz mości się mały pajączek - tak na moje oko chyba coś z okolic lejkowców.


piątek, 2 lipca 2010

Złotooki pestycyd

Środki ochrony roślin to jeden z najgłupszych wynalazków człowieka - jego zastosowanie jest podobne do zastosowania narkotyku - trudno się z zaklętego kręgu wyzwolić.

Chcąc mieć plony, trzeba pryskać, jak się pryska to się niszczy wszystko i to co szkodliwe (stonka czy mszyca) i to co pożyteczne - zwierzęta i owady zjadające tamte.

Nic to powie tępy opylacz - ważne że "szkodnik" zginie...a tymczasem dupa zbita bo zniknęła biedronka czy...dzisiejszy bohater, a mszyce są nadal!

No to znów trzeba pryskać...do skutku!

Potem jemy żywność tak przesyconą pestycydami, że działają niczym antybiotyki na naszą florę bakteryjną niczym antybiotyki.

Obecnie jest nieco lepiej - wysokie koszty zniechęcają wielu do stosowania pestycydów, podaż artykułów żywnościowych na rynku tez nie wpływa na podniesienie opłacalności więc oprysków jest coraz mniej, zwłaszcza na terenach ogródków działkowych, działek rekreacyjnych i przydomowych.

A można inaczej!
Tylko trzeba pomyśleć!, zastanowić się! wykazać odrobinę odpowiedzialności za świat i bliźnich!

W walce ze "szkodnikami" - celowo używam cudzysłowu gdyż nie uznaję pojęcia "szkodnik" czy "chwast" - z faktu iż nie dostrzegamy roli danego gatunku w ekosystemie nie wynika nic poza świadectwem naszej ignorancji - nie jesteśmy sami!

Plaga mszyc, może być skutecznie ograniczona w momencie rozrostu liczebności biedronek i ...

Złotooka (chrysopa sp.) - bo nie umiem oznaczyć gatunku - ale to mało istotne.
prawdopodobnie jest to złotook drapieżny, zwany także zielonym i pospolitym.

Ten uroczy, często na jesieni szukający gościny w naszych domach owad, jest...drapieżnikiem - żeruje na mszycach w okresie larwalnym.



Imago nie pobiera pokarmu, ale i tak to co zjedzą jego larwy stanowi doskonały odpowiednik pestycydu a co ważniejsze w niczym nie zatruwa środowiska!

złotookiem można się opiekować! wystarczy pomóc mu przetrwać zimę, czy to w naszych mieszkaniach (nie wymiatajmy ich z zakamarków) czy też stawiając im skrzynki w ogrodzie wypełnione suchymi liśćmi zaopatrzone w szczeliny i szpary (więc wystarczy poprzybijać deseczki "byle jak" i będzie akurat tym razem bardzo dobrze! skrzyneczki malujemy na brąz lub czerwień, żeby bardziej nęciły i ustawiamy je mniej więcej 1,5 metra nad ziemia - przy piewszych przymrozkach przenosimy skrzyneczki do garażu lub piwnicy . Na wiosnę znów wracamy z niomi do ogrodu - wysiłek niewielki, a podobno w jednej skrzyneczce przezimować może nawet 600 owadów.
Na wiosnę, nim zdążą się rozmnożyć, mszyce będą już padały pastwą złotooków - A my prócz darmowej ochrony roślin zyskamy także darmowy wystrój naszego ogrodu, bo złotook to naprawdę śliczny owad.