Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

czwartek, 21 czerwca 2012

Panzerfaust w zaroślach ? ;-)

Nawet nie tyle sam panzerfaust, co granat do niego.
Tylko...
Co granat do panzerfausta robił by na terenie parku, w okolicach szkoły i do tego 70 lat po wojnie?
ba... pewnie ktoś zgubił...
kto?
i czemu stoi na cienkim końcu? 

ale ze mnie gapa to nie jest granat o panzerfausta, tylko wazonik na kwiaty...
oczywiście pytania kto i czemu zostawił wazonik na kwiaty w parku opodal korzeni drzewa i do tego wbity szyjką w ziemię? Pozostawały otwarte.

Podszedłem bliżej, dokonałem organoleptycznej oceny powierzchni obiektu -czy po prostu dotknąłem
 
 grzyb! 

Jeszcze nigdy takiego nie widziałem, coś niby cienka skórka owleczona na stelażu.

Zdjęcia zaraz po powrocie do domu wrzucam na Bioforum kretyńsko pytając o łuskwiaka (bo tylko z tym mi się cośkolwiek kojarzył) 
Odpowiedź jest jak zwykle niezwykle szybka 

Vollvariella bombycina 
(hmmm z nazwy wnioskując byłem blisko z tym panzerfaustem ;D ) 
nazwa polska jednak rozwiewa złudzenia.
Pochwiak jedwabnikowy.
Wolę jednak Volwariellę - w końcu wyrwanie się z "pochwiakiem" w niejednym towarzystwie może zostać odczytane mylnie, lub zgoła jako prowokacja.

A sam grzyb też wielce ciekawy
Na drugi dzień byłem w Mościcach po żonę, ale niestety grzyba już nie było - albo ktoś zebrał, albo kopnął i rozwalił. Szkoda, bo pewnie już był w stadium "wyklutym". Bowiem to co na zdjęciach to jedynie "szata" wewnątrz rozwija się dorodny biały owocnik, więc i wartość poznawcza postu była by większa. 
A tak to muszę linkować.

ps. mam wątpliwości czy to na pewno p. pedwabnikowy. Na moje oko rósł wprawdzie u korzeni ale jednak na sciółce (ziemi) i może to być pochwiak okazały Volvariella gloiocephala. 
Ale teraz już tego nie sprawdzę.

środa, 13 czerwca 2012

Ale urósł .

Na własne potrzeby oznaczyłem grzyba jako łuskwiaka nastroszonego (Pholiota squarrosa)
lecz...
mam teraz spore wątpliwości. 
Będę szedł do pracy to jeszcze raz się mu przyjrzę...
no chyba że czyjaś noga posłała go do krainy wiecznej grzybni.




Tyle urósł w ciągu czterech dni, przyznajmy że jak na legendarnie szybko rosnące grzyby, ten jest wyraźnie maruderem.

piątek, 8 czerwca 2012

Z dziewicą na rękawicy

Dziewica była omdlewająca.
Ująłem ją tedy delikatnie pod boki i podniosłem.
Do domu zawiodłem 
i
nie uwiodłem ! 
;-)

Bo to ważka była.

 Świtezianka dziewica, świtezianka modra (Calopteryx virgo)


 Ważka była silnie poturbowana podmuchem powietrza wywołanego pędem przejeżdżającego samochodu 
(debile nie dostrzegają znaku ograniczającego prędkość na tym terenie do 30 na godzinę i jeszcze bezczelnie się wykłócają). 

Zatrzymałem rower, wysadziłem Miłosza z fotelika (nie będę ryzykował) rower postawiłem w poprzek jezdni i ... podniosłem Świteziankę z ulicy, delikatnie wsunąłem w zewnętrzną kieszeń plecaka, który leżał na koszu zamontowanym przed kierownicą, więc zgniecenie jej nie groziło. 

Pod domem odbyła się seria pieszczot, bo Miłoszek koniecznie chciał ją pogłaskać - trzeba mu przyznać że rączki ma delikatne, więc nie wyrządził owadowi żadnej krzywdy. 
Czasu starczyło jeszcze tylko na kilka zdjęć. 
Ważka doszła do siebie, rozpostarła skrzydła i... odleciała.
A propos - to była samiczka - zielona, nie wiem czemu na zdjęciu opalizacja wyszła tak jak byśmy mieli do czynienia z samczykiem - niebieskim.

Ps. osoby przerażone stanem technicznym moich rękawiczek uprzejmie informuję iż używam ich zarówno do jazdy rowerowej jak i nordic walking co skutkuje przyspieszonym zużyciem.
Mógł bym kupić nowe, ale w ten sposób wyrażam swój antykonsumpcjonizm
(dla złośliwców niech będzie że jestem centusiem ;-)  )

piątek, 1 czerwca 2012

Krótki żywot śniedka

Nie wiem skąd się tu wziął, ja go nie sadziłem, pewnie przywlókł się z dosypywaną w celu wyrównania terenu ziemią, być może skądś trafiło tu nasiono. w okolicy nie występuje, ani w stanie dzikim, ani w ogródkach u sąsiadów nie dostrzegłem.

Uciechy zatem miałem mnóstwo a i peany pod swoim adresem kierowałem, jako tego który bioróżnorodność kultywuje i przez to natura nie skąpi mu prezentów. 

No cóż los bywa złośliwy. 

 Śniedek baldaszkowaty (ornithogalum umbellatum) 

Wyrósł całkiem niespodziewanie.

 Z zapałem wziąłem się do fotografowania, pomimo pochmurnej pogody

I wtedy wkroczyła Aura...
Położyła się DOKŁADNIE NA WPROST obiektywu!
czyli na śniedku! 
I tyle się nim nacieszyłem...

pozostaje mieć nadzieję że z cebulki w przyszłym roku coś jednak wyrośnie.