Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

środa, 23 marca 2016

Moje WIELKIE marzenie!

Nie, nie mam problemów z wielkością tego i owego, jak by kogoś interesowało...
Moje marzenie jest wielkie i dosłownie i w przenośni.

Co byście zrobili jak byście wygrali w lotto - nie nasze śmieszne dwa, trzy miliony ale taką amerykańską kumulację - kilkadziesiąt milionów i to dolarów?

No fajnie, daj Wam Panie Boże. Ale ja bym zainwestował w... kurs balonowy i ... budowę ... sterowca!
Tak sterowca.
To właśnie moje WIELKIE marzenie - wielkie jak to marzenie (bo marzenia zawsze są wielkie) i WIELKIE bo fizyki przeskoczyć się nie da i choć jestem miłośnikiem małych kobiet i rzeczy, to sterowiec zwyczajnie mały być nie może.

Co bym nim robił? Latał, a zarabiał bym na utrzymanie jego i siebie przewożąc ludzi i ładunki - zapewne niejeden był by gotów zapłacić srogi szmal za frajdę polatania czymś takim, a i dostarczanie czegoś w miejsce gdzie czym innym dotrzeć było by niełatwo, też nie jest myślę że pozwoliło by nieźle zarobić.

Ale się rozmarzyłem a wszystko to przez informację:
AIRLANDER 190 - miał swój pierwszy publiczny pokaz

Dla bardziej wnikliwych polecam jego stroną domową 

Zresztą popatrzcie sami;
dailimail
 
www.adelove.com
 

 


 
Pozostaje tylko wygrać i ... zbuduję własny, może nie taką hybrydę, ale zwyklejszy, napełniany helem, z panelami słonecznymi i membranami sterującymi wysokość, napędzany silnikami elektrycznymi. Ogólną koncepcję już mam ;-)



piątek, 18 marca 2016

Big Data

Wiecie co znaczy tytułowe pojęcie? Big Data - informatycy wiedzą, rzecz jasna nie tacy co umieją poskładać komputer i postawić "windę" na nowo, ale tacy co zajmują się przetwarzaniem informacji. Prawdziwi informatycy. Cóż zatem jest ona Big Data? -  to ogromne bazy danych, sięgające wszędzie i wiedzące o wszystkim, za pomocą odpowiednich algorytmów potrafiące wyśledzić każdego trolla na forach internetowych (styl pisania tak samo jak charakter pisma, jesz szaleniu trudny do świadomej kontroli), potrafiące odnaleźć człowieka, powiązania pomiędzy ludźmi, instytucjami, organizacjami... wszystkim - Big data to Pamięć Big Brother'a 



Ale współczesny wielki brat wcale nie musi patrzeć! sami mu podsuwamy siebie do oglądu, on tylko to rejestruje i w odpowiedniej chwili podejmuje odpowiednie wyszukiwanie za pomocą odpowiedniego algorytmu i ... może znaleźć każdego!

Nie wierzycie?
Zabawcie się!
Oto fajna gra internetowa, dostępna też na smartfony Akinator

Fajna gra, fajna zabawa... zazwyczaj zgaduje, zagiąłem go trzy razy na postaciach historycznych (Marek Aureliusz na ten przykład) a trzy razy zgarnąłem p;remie Golda, Platinum i Blacka (ponoć najwyższy, jak mi syn wytłumaczył, co zaskutkowało jakimś tam tysięcznym przypływem kredytów, które zresztą natychmiast wydał, no coś innego - równie wirtualnego....) Za Wojtka Cejrowskiego, Waldemara Łysiaka i Elżbietę Dzikowską (żeby dostać premię, Akinator musi odgadnąć, ale "po mękach", bo inaczej zakłada że celowo otrzymał złe odpowiedzi).
Sprawdźcie sami - fajne prawda?
No to teraz wyobraźcie sobie że ktokolwiek, ma dostęp do tego skryptu i baz danych... nadal fajne? Bo mi ciary chodzą po grzbiecie...
No to wyobraźcie sobie że co najmniej kilka instytucji na świecie ma tak ogromne bazy danych, że największa baza danych czyli Internet jest w sumie publicznie dostępny a skrypt takiego typu jak Akinator, ale wyszukujący np. osoby politycznie "niepewne" to już standard... a Policje wszystkich krajów korzystają z tego chętnie i namiętnie... robi się jakoś tak nieswojo... prawda.
Ale to nic.
Teraz sobie wyobraźcie że taki skrypt może mieć przestępca, terrorysta itp. i to bez większych kłopotów, wyobraźcie sobie że korzysta tylko z tego co jest zamieszczone w sieci i ... ma Was na widelcu!
Drętwo prawda?

Zagrajmy z Akinatorem, bezpieczniej od tego nie będzie, ale przynajmniej może na chwile zapomnimy, że Wielki Brat patrzy, wszystko wie, o wszystkim pamięta, niczego nie zapomina.

piątek, 11 marca 2016

Przemijająca płeć


Całkiem bez echa, przeszedł dzień mężczyzn, któż by tam pamiętał o 10 Marca? Co prawda u mojego młodszego młodego w szkole 8 marca dostali jakieś gadżeciki, ale tylko dlatego że nauczycielki silnie feminizują i sam Dzień Kobiet traktują jako wyraz męskiej dominacji,  seksizmu itp. Poza tym cicho.
Nie żebym się użalał, w końcu bycie mężczyzna to umiejętność nierozczulania się nad sobą, ale mimo wszystko to szalenie symptomatyczna sprawa.

W latach 80'ych ubiegłego stulecia na łamach Fantastyki pojawiło się szereg artykułów o tym jak to mężczyźni są uznani za płeć niepotrzebną i stopniowo ulegają atrofii a następnie całkiem zanikają. Autorzy wychodzili z różnych stanowisk, jedni z socjologii inni  byli bliżej darwinizmu ale konkluzje były w sumie zgodne - facet zrobił swoje facet może odejść...

Fantastyka... można by się żachnąć,  tyle że ta fantastyka czy to w formie literackiej, czy krytycznej lub popularnonaukowej całkiem trafnie umie opisać różne scenariusze przyszłości i co gorsza, wiele jej się sprawdza.

Czy zatem już niedługo mężczyzn będzie można oglądać w rezerwatach lub na zdjęciach i jaklo wypchane manekiny w zakurzonych salach muzealnych? Wiele wskazuje że... tak!

Zanikamy, spada poziom naszego testosteronu głównie za sprawą niemęskiego stylu życia, który wszak prowadzimy ze względu na... kobiety! Tak drogie panie, doceńcie to. Zbudowaliśmy świat, bezpieczny, wygodny i przyjazny. Świat w którym bycie kobietą nie stanowi już powodu do łez, z opieką medyczną, socjalnym zabezpieczeniem i... windami (tak windami - feminizm bowiem kończy się tam gdzie trzeba wnieść lodówkę na piąte piętro - no ale od czego są windy?). Tylko że ten świat jest dla nas zabójczy, jesteśmy jak pierwsze organizmy żywe na Ziemi, to im Ziemia zawdzięcza że w atmosferze pojawił się wolny tlen i umożliwił bujny rozwój świata który dziś znamy, ale tenże tlen okazał się dla tamtego pierwotnego życia... bezwzględnym mordercą! 
Kobieta nie potrzebuje już mężczyzny żeby dla niej polował, prowadził wojnę czy karczował lasy itp, część tych prac stała się zbyteczna, część już została wykonana. "murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść"... tylko że nie ma dokąd...

Męskość jest zabijana stresem w pracy, gdy nie można z racji społecznych załatwić sprawy w sposób najbardziej męski czyli prostym podbródkowym, gdy trzeba prowadzić grę pozorów, gdy wymaga się od nas opieki nad dziećmi ale stale wmawia iż brak nam "kompetencji społecznych" itd.

Testosteron, ten o którym śpiewała Kajah w fajnej choć kłamliwej piosence oskarżając go o wszystko złe na tym swiecie, jest całkowicie bezbronny w starciu z estrogenami w otaczającym środowisku. A są wszędzie, w produkowanej na masową skalę żywności (żeby kobiety nie były głodne) czy, w kosmetykach (żeby kobiety miały dobre samopoczucie).  Niewieściejemy.  

Nie wierzycie?
Poczytajcie w lutowym numerze Wiedzy i Życia Wywiad z dr n. med. Ewą Kempisty-Jeznach
Zwłaszcza wzruszające jest zdanie: "To zatrważające, ale mam wrażenie, że gatunek męski jest na wyginięciu."

No tak, ale przecież jest jeszcze seks i prokreacja...
Co do seksu, to powiedzmy sobie szczerze - 99% kobiet spokojnie sobie bez niego poradzi, w razie czego mając do dyspozycji (wymyślone przez mężczyzn) wibratory, lub posiłkując się objęciami innych kobiet, zresztą od czego są tabletki (tak, tak SF także i to przewidziała)
A prokreacja?
No właśnie... Otóż już uzyskuje się samce myszy bez chromosomu Y , samo w sobie to betka, ale... mamy oto otwarte drzwi do sztucznej produkcji istot ludzkich które w pierwszym etapie będą samcami ale bez Y, a w kolejnych... no.. wcale nie będą samcami, tylko samicami produkującymi spermatydy...

(zalinkowane z portalu PCh24)

Pora się zbierać...

środa, 9 marca 2016

kwieci się

Świat nam się kwieci dookoła, nieśmiało, niemrawo ale jednak stale i uparcie. w zasadzie to zaczął już jakiś czas temu, u mnie będzie ze dwa tygodnie ale ta wiosenna niewiosenność, czy przedwiośnie zimopodobne nie sprzyjają wybuchowi kwiecia jaki mogliśmy (przynajmniej tu na południu kraju) obserwować zazwyczaj.

Głównie zresztą kwitną kwiaty w ogrodach ale... no właśnie gdybym nie spotkał w lesie to bym nie pisał tego postu, ale skoro spotkałem i to w sumie nie mało, więc sobie nie odmówię radości.

 Śnieżyczka przebiśnieg (Galanthus nivalis L.) oraz  
Krokus Okazały fioletowy Crocus speciosus 

 Szafran zółtokwiatowy, szafran żółty, krokus żółty, k. złocisty, (Crocus flavus West.)

 Wawrzynek wilczełyko (Daphne mezereum)

bark mi w ogrodzie kwiatu który powinien zwać się oksymoronem
kwiat ten to oczywiście zimowit wiosenny..
chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego oksymoron
pozostaje zagadką dlaczego wciąż u mnie nie rośnie... i sam na nie nie znam odpowiedzi... 

A teraz zagwozdka
Bo ze mamy przed sobą kokorycze wątpliwości nie mam, znaczy nie miałem póki nie starałem, się określić co to za gatunek. 
Wypatrzone w lasach Wału Rychwałdzkiego podczas  rajdu na cmentarz 171 (Legionistów)
 
 Problemem są te piłkowane liście, aczkolwiek nie mogę wykluczyć że to liście wczesnowiosenne albo wręcz zimujące w jakimś zakamuflowanym stadium, które potem znikną albo nabiorą ogłady i zaokrąglą się.
W sumie to mi głupio, bo q końcu kto jak kto, ale facet co pałęta się po lasach, bezdrożach ze szczególnym uwzględnieniem paryj no... powinien to wiedzieć... a nie wie...

 A tu takie białe ledwie co...

I bardziej rozkwitłe okazy - w sumie cały łan kokoryczy (?)

Tak więc oficja;lnie ogłaszam wkroczenie wiosny do beskidzkich lasów.

piątek, 4 marca 2016

Podchwytliwe pytania

Miałem pisać całkiem o czym innym ale...

Wiecie jaki jest najprostszy sposób by udowodnić komuś że jest "głupim nieukiem", "durną pałą" i do tego "nawet do kopania rowów się nie nadaje"? Zadać mu podchwytliwe pytanie! Banalnie proste... prostackie rzec by należało.
A jednak z uporem stosowane przez różnej maści "edukatorów" od ... od zawsze chyba bo tego typu indywidua pośród nas są od zawsze...

Pamiętam test teoretyczny na prawo jazdy i pytanie będące jeszcze spadkiem po epoce wczesnego Gomułki, gdy prywatnych samochodów praktycznie nie było, a kierowca był potencjalnym rekrutem i jako taki musiał znać się na tym na czym wcale znać się nie musiał.
Pytanie brzmiało:
Co należy zrobić jeśli w samochodzie zapali się kontrolka oleju?
a - kontynuować jazdę bez zatrzymywania się
b - kontynuować jazdę tylko do najbliżej stacji obsługi
c - natychmiast zatrzymać pojazd

Rzecz jasna jedyna słuszna odpowiedź to c.... ale będąc już szczęśliwym posiadaczem papierka ze zdjęciem które poświadczało że umiem prowadzić samochody, oraz mniej szczęśliwym posiadaczem Malucha o dumnym imieniu "Kaszlak", cały czas jeździłem z palącą się kontrolką ciśnienia oleju olewając zarówno ją jak i kretynów takie pytania układających.

Nie wiem jak dziś, ale z denuncjacji prasowych wynika że jeszcze głupiej - ilość wypadków zdaje się potwierdzać moje podejrzenia iż cały aparat szkolenia kierowców od poziomu posła głosującego poprawki kodeksu drogowego, poprzez tych bałwanów co układają pytania na egzaminatorach kończąc to bardzo niebezpieczna banda...

No ale miało być o szkole a zadywagowałem się w paryje nauki jazdy.

Otóż mój syn, gimnazjalista (niech szlak trafi twórców i obrońców) ma zaszczyt uczyć się z podręczników przygotowanych przez MENdę jako darmowe. Ich poziom jest różny, ale średnia wypada miernie. My uczyliśmy się akurat chemii - mają mieć sprawdzian. Rzecz jasna pytania są w podręczniku i to w oparciu o nie ma być sprawdzian, co przekonuje mnie do tezy iż iż cały system edukacyjny to produkcja nisko kwalifikowanej siły roboczej na potrzeby rynków pracy Europy Zachodniej.

A tam pytania typu: Czy "O" to wzór chemiczny tlenu? 
I mnie krew omal nie zalała - nie! "O" to nie wzór a symbol! - tylko po jaką cholerę takie pytania zadawać?
O czym świadczy prawidłowa odpowiedź, że uczeń nadaje się na uczestnika idiotele i może wysyłać już SMSy z odpowiedziami na inne, równie głębokie i wymagające wiedzy pytania? A nieprawidłowa odpowiedź, o czym nam mówi, że uczeń nie wie, czy że dał się podejść, bo zbyt zaufał nauczycielowi,  a może po prostu się zagapił?

Na koniec podchwytliwe pytanie:
Czy zatonięcie barki z setką "edukatorów" to:
a - tragedia narodowa?
b - zdarzenie losowe o niskim stopniu prawdopodobieństwa?
c - dobry początek ?

ps. żeby było jasne - mam ogromny szacunek do nauczycieli, cała moja agresja skupia się na "edukatorach" takich indywiduach co to sami nic nie umieją, ale strasznie lubią uczyć innych a już zwłaszcza ich egzaminować...