Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

wtorek, 22 grudnia 2015

Drodzy Czytelnicy





Niech nieprosta prawda 
o Słowie które Stało się Ciałem
o Dziewicy która Porodziła Syna
o Bogu który został Człowiekiem 
będzie dla Was natchnieniem na najbliższe dni.





A wtedy to wszystko czego zwyczajowo życzy się na Święta Bożego Narodzenia
 ziści się samo od siebie, marzenia się spełnią 
a
Zła Moc będzie truchleć na zewnątrz smagana zimnem i wiatrem nie mając przystępu do Was, waszych rodzin i waszych domów.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Mój syn został Lektorem

Więc jak by kogoś interesowało...
to TU jest opis

poniedziałek, 7 grudnia 2015

O tym co zobaczyć chciałem ale nie mogłem, czyli obserwacje chmur zamiast planet

Urokiem okresu zimowego, na naszych szerokościach geograficznych (mnie uczono jeszcze o wysokościach) jest fakt iż wstając rankiem do pracy mamy okazję pomiędzy klątwami na parszywy los (było się urodzić Rockefellerem, albo utrzymankiem państwa socjalnego), masowaniem zastałych mięśni w oczekiwaniu aż się kawa zaparzy i wysypywaniem piasku spod powiek... popatrzeć w niebo.
 "Wszyscy żyjemy w rynsztoku, ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy" Oscar Wilde.

A na niebie zazwyczaj widzimy gdzieś nad horyzontem Wenus. Nim jej blask rozpłynie się w blasku Słońca, mamy kilkadziesiąt minut pięknych obserwacji.

Swój srebrzysto jasny kolor Wenus zawdzięcza wyjątkowo dużemu albedu (stosunek odbijanego promieniowania słonecznego do absorbowanego) wynoszącemu aż 0,76 (choć bywa że podają też 0.67).
 ze strony tylkoastronomia
Kobiety jak wiadomo są z Wenus i biorąc pod uwagę że temperatury sięgają tam 500 stopni, ciśnienie stu atmosfer a z nieba padają deszcze kwasu siarkowego... no, trudno się z tym nie zgodzić, zwłaszcza po iluś tam latach małżeństwa.


Uchwycić można też ledwie widocznego Marsa. Mężczyźni są z Marsa. Mars to spokojna, kręcąca się w lekkim oddaleniu (Splendid isolation), planeta, nie targana przez zawieruchy hormonalne, (znaczy atmosferyczne).

Te zmarszczki i czerwonawy kolor to zapewne za sprawą Wenus...;-)
 źródło NASA

Jest też wspaniały, dominujący wysokością Jowisz - no w końcu on tu największy. Jowisz powinien być patronem frustratów - no wyobraźcie sobie - być na najlepszej drodze by stać się gwiazdą a skończyć, jako planeta, co prawda największa ale... tylko planeta.

Wrze wewnątrz ale nie zapłonie...
z PR

Swą jasnością i wielkością dominuje Księżyc, sierpik coraz mizerniejszy (choć przecież po nowiu znów zacznie nabierać kształtów zgoła kaliszowych). Kawał skalistej pamiątki po kolizji Ziemi nr1 z planetą niewiele mniejszą od Marsa.

 Tu akurat z Wenus - takie widoki mnie ominęły
 linkowane z WP



No i jest oczywiście jeszcze kometa Catalina - kilka stopni na lewo od Wenus - tyle że jej obecność trzeba przyjąć na wiarę, bo gołym okiem jej nie widać - ale ja mam zaufanie do apki SkyPortal. A ona pokazuje że Catalina tam jest.


A tego to i tak moim sprzętem bym nie zobaczył, więc żal jak by mniejszy...
 Linkowany z Oriona


No fajnie to wszystko tam jest ale...
Ale tego nie widać!!!!
Co z tego że SkyPortal (wcześniej używałem apki Stellarium ale na moim tablecie nie chce działać), jeśli niebo zakrywają chmury, co z tego że taszczę do pracy na nocną zmianę, aparat i statyw, skoro... i tak NIC nie widać! (a zapowiadali że na południu Polski ma być chłodno ale słonecznie)...

Zatem jedyne co Wam mogę pokazać to zrzuty ekranowe ze Stellarium.

 Czwartego grudnia, na niebie była śliczna leliwka (jako Tarnowianin na widok leliwy jestem szczególnie wrażliwy bo to nasz herb od kilkuset lat).  Miałem okazję kilkanaście sekund oglądać, ale nie było sensu nawet iść po aparat, zważywszy na prędkość z jaką nadciągał kolejny wał chmur. 

 Na drugi dzień, z kolei planety i księżyc ustawiły się w jednej linii.
Chmury jednak nawet na sekundę nie odpuszczały. 

I co mam sobie Jowisza za patrona obrać?

 

czwartek, 3 grudnia 2015

Parowanie jak strzelanie...

Dziwny tytuł prawda? Przestanie takim być nim dotrzemy do końca tej notki. Ale nie wyprzedzajmy faktów.

Zacznijmy od początku.

1 - Czym jest efekt cieplarniany i czy należy się go bać? 

Efekt cieplarniany, poza tym że stanowi świetny straszak na przeciętnego telezidiociałego podatnika, skłaniający go do ponoszenia ciężarów których bez postrachu raczej by wzbraniał się ponosić, jest też podstawowym czynnikiem umożliwiającym życie na ziemi! Bez efektu cieplarnianego Ziemia nosiła by uroczą nazwę "Śnieżynka" i ekosystem miała by równie rozwinięty co lodowa planeta Hoth znana z Imperium Kontratakuje.
To dzięki niemu jest tu na Ziemi o 33 stopnie cieplej niż było by gdyby go nie było, bo wtedy zimno by było, jakieś 18 stopni poniżej punktu zamarzania wody... Być może w głębinach oceanicznych bazując na cieple geotermalnym pojawiły by się żywe organizmy,


ale...
Fajne jako ciekawostka i obiekt badawczy, ale z punktu widzenia tak bogatych ekosystemów jak te które powstały dzięki efektowi cieplarnianemu, mocna rozczarowujące.

Zatem efektu cieplarnianego bać się nie należy, to życiodajne zjawisko, a jak ktoś Was chce straszyć "efektem cieplarnianym, takim jak na wenus, to mu popukajcie w czoło!

2 - Jak wywołać efekt cieplarniany? 

Nie! Nie jest to dwutlenek węgla - najważniejszym gazem wywołującym to zjawisko jest... para wodna! 
Aby wywołać efekt cieplarniany, nie wystarczy być tylko otuliną gazową wokół jakieś planety - potrzebna jest jedna ale za to specyficzna właściwość -  trzeba pochłaniać promieniowanie elektromagnetyczne o długości fali zbliżonej do 10 mikrometrów czyli być dwutlenkiem węgla, metanem albo PARĄ WODNĄ.  

3 - i co z tego? 

Tu przejdziemy do rozważań zasadniczych. 


Efekt cieplarniany to w DECYDUJĄCYM procencie opiera się właśnie na obecności pary wodnej w atmosferze, co prawda bez obecności dwutlenku węgla sama para wodna miała by trudności z utrzymaniem tego układu w jakiej takiej stabilizacji, ale od niej się zaczęło.

Obecne modele globalnego ocieplenia (Patrz raporty IPCC - a swoją drogą gdyby fizycy pisali raporty na temat psychologii społecznej czy socjologi to podniósł by się lament, a jak socjolodzy czy psycholodzy lub politycy zabierają głos na tematy możliwe do oszacowania tylko przez fizyków to wszystko jest OK... ot zagwozdka) bazują na wzorze Hertza-Knudsena. Mówi no że ciecz paruje tym szybciej im mniejsze jest ciśnienie nad jej powierzchnią - co jest dość intuicyjne i nikt nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem tego. W górach woda gotuje się szybciej (paruje) niż nad morzem, co potwierdzi każdy turysta czy wędrowiec, dodając przy tym że w górach można wypić więcej, bo alkohol także szybciej z głów paruje...

 I zasadniczo jest to prawda. tak jak zasadniczo poprawne są równania Newtona dla obliczenia ruchu planet czy przyspieszenia ziemskiego, ale do GPS musimy już bazować na równaniach Einsteina...

Podobnie teraz - Ekipa z Instytutu Chemii Fizycznej PAN w Warszawie (IChF PAN) - poddała parowanie wnikliwej analizie oraz symulacjom komputerowym.

W efekcie:
"Dotychczasowy model parowania bazował na zasadzie zachowania masy: masa cząsteczek uwolnionych z powierzchni cieczy musiała odpowiednio zwiększać masę gazu w jej otoczeniu. Fizycy z IChF PAN zauważyli jednak, że skoro cząsteczki uwalniane z powierzchni mają pewną prędkość, do opisu zjawiska należałoby użyć zasady zachowania pędu.

"Zdaliśmy sobie sprawę, że parowanie w pewnym stopniu przypomina strzelanie z działa: pocisk wylatuje w jedną stronę, ale całkowity pęd układu musi zostać zachowany, więc działo ulega odrzutowi w przeciwną. Podobnie dzieje się z cząsteczkami parującej cieczy. Skoro unoszą pęd, musi być odrzut, a skoro jest odrzut, to ciśnienie odczuwane przez cząsteczki na powierzchni cieczy będzie inne!"" Mówi prof Robert Hołyst.
Co więcej na prędkość parowania ma wpływ nawet najmniejsza fluktuacja gazu nad powierzchnią cieczy, zatem równania bazujące na termodynamice, można stosować np. do badania stanu herbaty w szklance, ale już nie do powierzchni obszarów tak ogromnych jak morza i oceany.  

 Wiecie już zatem skąd to strzelanie w tytule. 

4 - Teraz czas na konkluzje. 

"Odpowiedzialność" za efekt cieplarniany do 85% ponoszą; para wodna i chmury, natomiast dwutlenek węgla to maksymalnie 26% (przy czym pamiętać trzeba że emisja CO2 ze źródeł naturalnych jest 20 razy większa niż antropogeniczna!!!). 

Reasumując - modele globalnego ocieplenia, są generalnie do wyrzucenia! Co zresztą widać po tym jak nerwowo "eksperci" chowają pod blaty raporty z lat 90 XX stulecia, które okazują się kompletnymi niewypałami - Liczono w/g niewłaściwych wzorów!