Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

środa, 29 grudnia 2010

skoczkowata nimfa

Zazwyczaj z nimfami mamy skojarzenia nieco bardziej erotyczne...ale trudno entomologia tak określa stadium rozwojowe pluskwiaków i nic na to nie poradzimy.
No to mamy nimfę.
Z tego co wiem, to nawet z okazem w łapkach trudno było by doświadczonemu entomologowi wskazać gatunek.
Więc na dzień dzisiejszy wiemy
że to nimfa Aphrodes sp.

A skoro Aphrodes należą do rodziny skoczkowatych– Cicadellidae
no to już wiemy czemu ta nimfa jest skoczkowata.

Wypatrzyłem ją pośród roślinności ruderalnej, takiego typowego chwastowiska, prawdę powiedziawszy wcale jej tam nie szukając. Ot przypadek bo polowałem na jednego z modraszków.
Zresztą nie nacieszyłem nią ani obiektywu ani oka, bo nader szybko umkła pod liście i...ślad po niej pozostał wyłącznie na matrycy.

wtorek, 28 grudnia 2010

Gwiazda zaranna


Wenus
bo o niej mowa.
Druga od słońca planeta naszego układu.
Jest trzecim pod względem jasności ciałem niebieskim widocznym na niebie, po Słońcu i Księżycu. Jej obserwowana wielkość gwiazdowa sięga −4,6m i jest wystarczająca, aby światło odbite od Wenus powodowało powstawanie cieni. Ponieważ Wenus jest bliżej Słońca niż Ziemia, zawsze jest widoczna w niewielkiej odległości od niego.
Tyle Wikipedia

Dla mnie Wenus to towarzyszka powrotów zimą z nocnej zmiany i świadek drogi na zmianę poranną.
Widzę ją jadąc rankiem w autobusie jak zerka na mnie z nad stoków góry św. Marcina.
Spokojnie mógł bym się kierować tylko nią i idąc na przełaj dotrę bezbłędnie pod sam dom.

Tym razem jednak szedłem do pracy.

Planowałem sesje zdjęciową spod domu, ale zawsze na przeszkodzie stawały warunki pogodowe - zachmurzenie sprowadzało szanse wykonania udanych zdjęć do zera.
A jak przyszła ładna, mroźna przejrzysta pogoda to...musiałem iść.

No więc zrobiłem zdjęcia z dachu elektrociepłowni

na dach wychodzi się tak...


A potem już można cieszyć oczy.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Wróble jako...drapieżniki


Siedzę teraz w domu z dzieciakami na głowie, nie dość że mają ferie to jeszcze Miłosz załapał się na Ospę.
Czyli jestem uwiązany, a pogoda się poprawia,
w Święta sypnęło śniegiem, mróz trzyma...teren wzywa!

I może sobie wzywać, zew rodziny jest silniejszy.

No to robię remanent i znajduję sporo ciekawego materiału, którego dotąd nie opublikowałem.

Choćby właśnie opowieść o wróblach drapieżnikach.



Poczciwy wróbel domowy jako drapieżnik (choćby i owadożerny) ? to się w głowie mieścić nie chce. A jednak to prawda - w okresie lęgowym łowy na owady uzupełniają dietę wróbla o wysokobiałkowy pokarm, niezbędny dla wykarmienia potomstwa.

Praktycznie wszystkie ptaki tak postępują, wyjątkiem są niektóre gatunki gołębi, które karmią młode złuszczającym się nabłonkiem z własnych przełyków (stąd "ptasie mleczko").

Co innego jednak wiedzieć a co innego obserwować.


Przez Tarnów przepływa szereg potoków, największym z nich jest Wątok - tych co ich ta nazwa drażni swoja plebejskoscią informuje że jest tu ten sam źródłosłów co i w ... Wawelu. więc jak Wawel królom nie przeszkadzał to i od Watoku proszę się nie odwracać.
Z drugiej strony dzięki usilnym staraniom parchów pomieszkujących nad i w okolicach Wątoku w lecie często możemy mówić o ... "Wońtoku"...

Wróblom to jednak nie przeszkadza, wznoszą się ponad to i ...
zawisając niczym kolibry wypatrują zdobyczy, w gęstej porastającej uregulowany nurt potoku trawie.



W chwile potem nurkują, w zielonych falach, by okazać się ze zdobyczą w dziobach.
trudno rozpoznać z takiej odległości, może zdjęcia robione teleobiektywem pozwoliły by określić gatunek wróblich ofiar, ale go nie mam, więc trudno dywagować.



Łowy trwają kilkanaście minut, nie obserwuje odlatywania ptaków które pokarm już zdobyły. Jest to raczej nieustająca kotłowanina kilku sztuk. Prawdopodobnie nic chcąc narażać się na samodzielny przelot, zdobyty pokarm przechowują w wolu, a następnie całym stadkiem zmierzają na miejsce gniazdowania.

Być może zresztą łapały owady niejako na własny użytek...
Ale czy to przystoi łuszczakowi żreć muchy?

wtorek, 21 grudnia 2010

Znajdź niepasujący szczegół

Jeśli zdjęcie poniżej
kojarzy Ci się z:
grami takimi jak Halflife czy Stalker
filami takimi jak Obcy 8 pasażer Nostromo
to
dobrze Ci się kojarzy ;-)

Ale

Przyglądnij się dobrze, jest na tym zdjęciu element który zupełnie tam nie pasuje...
Znajdź go!



Kilka słów o miejscu - to hala maszynowni, poziom 0.
Godzina 1.44 w nocy
temperatura około 35 stopni Celsjusza
hałas w granicach 80 dB

Zaalarmował mnie facet który tu pracuje
Zna moje zainteresowania
przybiegłem z aparatem i

...
uchwyciłem.

marnie wyszło, ciemno było, oświetlenie sodowe, żarowe i neonowe daje wszelkie możliwe barwy poza naturalnymi i najróżniejsze cienie oprócz tych do których przyzwyczaiła nas natura, teren zaparowany, choć pary nie widać oczami - ale "widzi" ją obiektyw aparatu.


Widzisz już?





No to popatrz poniżej.




piątek, 17 grudnia 2010

czynnik rozkładu



W naturze, prócz producentów równie ważną role odgrywają reducenci, truizm.
Mój pradziadek zwykł był mawiać
"gówno jest z chleba a chleb jest z gówna"
i trudno zaprzeczyć oczywistej mądrości tego ludowego powiedzenia.

Dziadek znał też całą masę innych powiedzonek, w końcu służył w ułanach we Lwowie, dziś poza wspomnieniami zostało mi po nim kilka powiedzonek i ... umiejętność naprawy skórzanych i płóciennych elementów wyposażenia.
Jemu te umiejętności pozwoliły po wojnie utrzymać rodzinę, gdy czerwone robactwo odebrało mu inne środki do życia,
Mi pozwoliły wyjść obronną ręką w czasie rajdów gdy uszkodzeniu uległ mój lub czyjś sprzęt.

Ale wróćmy do reducentów.
Grzyby i bakterie mają tu pierwsze słowo.
Rola padlinożerców czy to ptasich, czy ssaczych, czy insekcich jest znacznie mniejsza.

Ponieważ fotografowanie bakterii nawet dla takiego maniaka makr jak dla mnie pozostaje w sferze marzeń (ale kiedyś sobie mikroskop z odpowiednim okularem i tak kupie, albo cyfrowy)
pozostają grzyby.

Mówcie co chcecie, ale poza owadami, to właśnie grzyby (i śluzowce) stworzyły najbarwniejszą rozmaitość form.

Poniżej mam zaszczyt przedstawić
Próchnilca gałęzistego
Xylaria hypoxylon


A tak zupełnie z innej mańki
Ogarnęła mnie mania
Zayazdu
zresztą posłuchajcie sami
Jak pisze te słowa mam na sobie taką samą flanelową koszulę a tuż za drzwiami pod schodami czeka plecak, prawie identyczny tyle że zielony i zamiast plakietki "Polska" jest tam plakietka spadochronowa i metalowy znaczek babiej góry


czwartek, 16 grudnia 2010

Drobna satysfakcja


Dostałem kilka dni temu takiego e-maila:

"Szanowny Panie, chcialam zapytać, czy zgodzilby sie Pan aby umiescic zdjecie Lehmanni w powstajacej Ksiedze gatunkówn obcych. Ksiega ta powstaje w Instytucie Ochrony Przyrody PAN w Krakowie i poszukujemy zdjec. Niestety nie mamy pieniedzy na zakup zdjec, wiec nie moge Panu za nie zapłacic.. Zdjecia ktore beda przedstawione w Ksiedze sa podpisane, dlatego jezeli Pan wyrazilby zgode na jego wykorzystanie prosilabym o nazwisko i imie.z powazaniem"




No więc się zgodziłem...
W sumie to czego człowiek nie robi dla nauki?
Rękę do ogniska wsadza żeby się przekonać iż faktycznie parzy, głową wytrzymałość muru testuje, no to zdjęcie dla nauki to już żadne wyrzeczenie ;-)

Znów psiakrew długo nic nie pisałem.
Jakiś takim okres w życiu, a było o czym, o ostatnich jesiennych kwiatach, o lasach, łąkach i nieużytkach. Teraz to się już raczej zdezaktualizowało. Ale być może znajdzie się coś co jednak warto opisać.
Posted by Picasa