Nie tak dawno czytałem świetny skądinąd tekst Wojciecha Gotkiewicza "
Krótka opowiastka o szczęściu, przypadku, wiedzy i doświadczeniu." Na jego blogu rzecz jasna.
oczywiście pojawiła się dyskusja, na ile szczęście na ile znak, na ile przypadek na ile...no właśnie co?
Wyznawców przeznaczenia mamy mnóstwo. Zapewne znacie wielu takich powtarzających "tak miało być", albo 'co komu pisane..." itp. Są to klasyczni fataliści, współczesna psychologia także mówi o osobowościach fatalistycznych. Ale to nie jedyni wyznawcy przeznaczenia.
Wyznawcami przeznaczenia są także naukowcy
. Naukowy fatalista to wcale nie fatalista, tylko determinista! Determinista twierdzi, że jakby zbudować potężny komputer i temuż komputerowi załadować wszystkie stany atomowe od początku wszechświata, i wszystkie momenty pędu, to spokojnie da się przewidzieć wszystkie wynikające z tego faktu zdarzenia - powstanie galaktyk, gwiazd, planet, życia, człowieka i tego że jeden z przedstawicieli tego gatunku właśnie w tej chwili pisze "w tej chwili"...
A także wszystkie zdarzenia które nadejdą w przyszłości...
Ale to i tak nie wszyscy zwolennicy przeznaczenia - są jeszcze wyznawcy religijni, i powiem szczerze tych boję się najbardziej. To wierzący w predestynację, tekst typu "Bóg tak chciał", zawsze powoduje u mnie mało przyjemne ciary po plecach. Powiedzmy sobie szczerze - nauka w stylu "Bóg stworzył cię dobrym człowiekiem, i dlatego obdarzył cię łaską, i dał ci zamożność i dobre zdrowie i w ogóle obsypał cie łaskami, a tamten to zły człowiek i jak ma przeje...ne ziemi tako i na tamtym świecie" Całkiem do mnie nie przemawia i pewnie gdybym wychował się w kraju protestanckim to był bym dziś gdzieś "w stajni" Dawkinsa".
Czy zatem nie ma alternatywy?
Owszem jest, ale nie tak dobrze nazwana - owszem w nauce mamy indeterministów, czyli ludzi wskazujących na niemożliwość przewidzenia przyszłości z różnych zresztą powodów. Od wskazywania na zbytnią złożoność procesów (probabilizm łagodny), Poprzez wskazywanie na fakt iż nie ma możliwości dokładnego opisania zachodzących procesów ze względu na niedokładność urządzeń i skal-pomiarowych, bo nawet jednostki takie jak angstrem są zbyt wielki by precyzyjnie wymierzyć choćby świat bozonów, (to probabiliści zwykli). ale mamy jeszcze osoby osoby wierzące że "Bóg jednak gra w kości"
To probabiliści ekstremalni czyli fizycy kwantowi. I to oni ostatnio dowiedli że zjawiska kwantowe związane z tunelowaniem zachodzą nie tylko w ekstremalnych energiach lub ekstremalnie małych skalach ale że "
Egzotyczne efekty kwantowe mogą rządzić chemią wokół nas"! A przeczytany artykuł zdeterminował ( ;-) ) mnie do napisania tej notki.
Ale jak nazwać tych którzy w przeznaczenie nie wierzą? Indeterminiści? Brzmi fajnie ale czy oddaje istotę rzeczy?
No dobrze ale co z przygodą Wojciecha? A tego to nie wiem. Kwantów zapytajcie - pewnie któreś przetunalowałały jakoś tak że zadziałały na lisa, quadziarza, Wojciecha i czas - aby znaleźli się dwa razy we wspólnym punkcie czasoprzestrzeni.
A może to jednak znak?