Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Wykrwawianie

"Do podcięcia gardła przytomnemu zwierzęciu trzeba je
mocno skrępować, co w sytuacji zagrożenia wywołuje
panikę, a w praktyce produkcyjnej często uszkodzenia
ciała. Praktykowane w Polsce (a zabronione np. w Danii i
Wielkiej Brytanii) unieruchamianie zwierzęcia w
urządzeniu odwracającym je do góry nogami wywołuje
gwałtowny skok hormonów stresu. Następnie zwierzę
odczuwa ostry ból przy podrzynaniu szyi (skóry, mięśni,
tchawicy, przełyku oraz nerwów). Po podcięciu szyi
zwierzę przeżywa męczarnie spowodowane gwałtownym
spadkiem ciśnienia krwi i w wielu wypadkach duszeniem
się krwią często pomieszaną z zawartością żołądka, która
dostaje się do przeciętej tchawicy i płuc. Niektóre krowy
próbują jeszcze wstać i uciec
."

wybaczcie ten brutalny opis, nie jest mój. Pochodzi z eseju Prof. Andrzeja Elżanowskiego jest zoologa z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN, członka Polskiego Towarzystwa Etycznego.
Tekst opublikowany został w Rzeczpospolitej 

Przez nasze media przetacza się ostatnio debata - na temat uboju rytualnego: czym jest, czy zabronić, czyje prawo ważniejsze? Gdzieś na jej tle są jeszcze poważne interesy ubojni i handlowców...a więc polityczna działka PSL.

Pada mnóstwo argumentów. Z jednym mieliście już okazje się zapoznać, a inne?
Jest wypowiedź Ojca Stanisława Jaromiego, znanego franciszkańskiego ekologa, obrońcy prawa zwierząt, któremu jednak bardzo nie na rękę wypowiadać się przeciwko wolności religijnej.
Tu treść postu, który zawiera jeszcze odnośniki do innych tekstów które warto przeczytać.


Z drugiej strony Piotr Kadlčik protestuje już przeciwko samemu nazywaniu szechity (uboju koszernego) "ubojem rytualnym".
Przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych w Polsce ma rację o tyle że faktycznie podczas zarzynania tych zwierzaków rytuałów się nie odprawia, z drugiej strony samo pojęcie koszerności (dla muzułmanów halal) jest pojęciem religijnym, a nad procesem czuwają osoby związane z kultem religijnym.

Są jeszcze curiozalne przypadki jak blog niejakiej Bobe Maise - którego nie mogę zalinkować, bo zostałem stamtąd wyrzucony, za prostowanie bzdur które wypisuje autorka - ("sublimacja" to dla niej wybicie szyby w oknie synagogi zamiast rzucenia kamieniem w człowieka np. Co musi dziwić u osoby związanej z Uniwersytetem Jagiellońskim) - twierdząca że szechita nie powoduje żadnych cierpień i jest najbardziej humanitarną metodą uśmiercania...

Jak łatwo dostrzec, uczestnicy dyskusji przerzucają się argumentami o tym jaki rodzaj zabijania jest mniej a jaki bardziej niehumanitarny. Co oczywiście sprowadza dyskusje do poziomu posadzki i NIC kompletnie nie wnosi. Wiadomo że masowa ubojnia tyle ma wspólnego z dobrostanem i komfortem zwierząt, co komora gazowa w Auschwitz z eutanazją. Nie ważne czy zabija się z czy bez ogłuszenia.

Nie interesują mnie też argumenty biznesowe - Trybunał Konstytucyjny zakazał tego procederu - producenci popłaczą sobie co nieco, a najwyżej wołowina potanieje na naszym rynku, bo jej ceny są horrendalne! Zbankrutować nikt nie zbankrutuje, no chyba ze był na tyle głupi i wsadził wszystkie jajka do jednego koszyka z naklejką eksport.

Więc co ja myślę na temat?

Życie i umieranie związane są z bólem, to całkowicie naturalne. tyle ze zwierze dopadnięte przez stado wilków np, jest tak napakowane adrenaliną, że nim uświadomi sobie ból... umiera. Gdy ginie od strzału,. ciosu ghurkowskiego miecza rytualnego i w podobnych okolicznościach nawet nie ma czasu skonstatować faktu umierania. Gdy byłem podczas uboju na wsi, wieprzek był wyprowadzany z chlewika, dostawał potężny cios wielkim młotem w łeb i padał, masarz wbijał mu długi ostry szpikulec w samo serce i po chwili zwierzak był martwy. Gdy sam zabijałem króliki brałem je na ręce, głaskałem, uspokajałem i ... zabijałem szybkim ciosem pięści  w nasadę czaszki (szybsze i pewniejsze niż uderzenie kijem). Co czuje zwierze które wykrwawia się na śmierć - to nie jest godna  śmierć Petroniusza, to zdychanie z poderżniętym gardłem.

Czy zatem jestem przeciwko?

Samo pojęcie naruszenia, bądź jakiegokolwiek ograniczenia swobód religijnych jest mi wstrętne - jeśli jakieś faszystowskie parlamenty gdzieś tam w europce uchwalają sobie ze muzułmanki nie będą mogły chodzić z czadorach to jest to naruszenie praw człowieka.
Ale ubój rytualny?  Zacznijmy od jednego - prawo mojżeszowe na które powołują się Żydzi i Muzułmanie jest... prawem mojżeszowym. To nie jest Dekalog ważny zawsze i wszędzie, ale zbiór zasad współżycia społecznego, na pewno natchniony przez Boga, ale skodyfikowany przez Mojżesza! Owszem ważny i doniosły dla jemu współczesnych, ale dziś już całkowicie anachroniczny z którego przepisów trzeba się było chyłkiem wycofać - bo po prostu czasy się zmieniły. Na pustyni, podczas upałów, mięso pozbawione krwi dłużej nadawało się do spożycia. mamy tu więc argument czysto pragmatyczny. trzeba też pamiętać o krwawych rytuałach praktykowanych w innych religiach Bliskiego Wschodu - Żydzi chcąc się (i słusznie) od tego wszystkiego odciąć, postawili sobie daleko idące ograniczenia w kwestii kontaktu z krwią. Pech chce że idące zbyt daleko...

Wersetami na które powołują się zwolennicy uboju rytualnego jest 1 i 3 Księga Mojżesza tj. Księga Rodzaju (9. 3, 4):
"Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko. 4 Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia".

oraz  Księga Kapłańska (7. 26; 17. 13, 14)

"Gdziekolwiek będziecie mieszkać, nie wolno wam spożywać żadnej krwi: ani krwi ptaków, ani krwi bydląt."

"Jeżeli kto z Izraelitów albo z przybyszów, którzy się osiedlili między wami, upoluje zwierzynę jadalną, zwierzę lub ptaka, wypuści jego krew i przykryje ją ziemią. Bo życie wszelkiego ciała jest we krwi jego - dlatego dałem nakaz synom Izraela: nie będziecie spożywać krwi żadnego ciała, bo życie wszelkiego ciała jest w jego krwi. Ktokolwiek by ją spożywał, zostanie wyłączony."

Na pierwszy rzut oka zdania jednoznaczne - ale... podczas szechity nigdy do końca nie udaje się usunąć krwi z organizmu zwierzęcia, bo to po prostu nie możliwe - dokładnie taki sam efekt da wcześniejsze jego ogłuszenie, a nawet zabicie byle szybko dokonać otwarcia ciała i wypuścić krew nim zakrzepnie.

Tak więc  powiedzmy to uczciwie - szechita nie ma podstaw biblijnych, nie jest to kwestia wiary, nakazu wyznania ale... tradycja.
Tak samo dla Muzułmanów - to tylko tradycja wynikła z tego że oni też tak jak chrześcijanie są Ludem Księgi.

Ubój rytualny ma tyleż samo wspólnego z religią co nasza rodzima polska coroczna makabra z karpiami, zaduszanymi chlorem w wannach a następnie krwawo a niewprawnie masakrowanymi nożami przez domorosłych "oprawców" - kupowanie zaś "żywego" (bo jak można być żywym w warunkach przyczepy samochodowej wypełnionej wiadrem wody w której rzuca się setka ryb?) karpia i natychmiastowe przekazanie go facetowi który rybę zabija i oprawia jest zaś zupełnym bezsensem - bo szybciej i prościej można kupić rybkę... mrożoną! (oczywiście mając świadomość, ze ci którzy ją przemysłowo zabijają także nie patyczkują się... ale to już inna bajka)

15 komentarzy:

Biedrzyn pisze...

Jestem przeciw. Religia, która opiera się na uboju rytualnym innych istot jest religią zła.

makroman pisze...

Znaczy judaizm się na uboju rytualnym nie opiera, ale go stosuje.

ewarub pisze...

Też jestem przeciw. I myślę tak, jak Biedrzyn.

Manitou pisze...

Również jestem przeciw, tak samo jak kupowaniu żywych karpi.

deu pisze...

Ww filmie Rozkosze Emmy, ubija Ona wieprzka, otworzeniem tętnicy szyjnej. Trudna to sztuka, bo świnka ma gruby .. sardaczek słoniny.
Samo uśmiercenie, wyglądało dość naturalnie. Nie wiem, czy zabito, ale to dość prawdopodobne, do filmu. POtem był rozbióro i przerób. Ładny film.
U nas uboju dokonuje się po ogłuszeniu: efekt? Krew skrzepła w osierdziu i opłucnej. Szczególnie po zaszwajkowaniu w komorę.

Wydaje mi się, że na te tematy mogą się wypowiadać jedzący mięso i ci, którzy to, przynajmniej widzieli.
Owce zarzynało się przez podgardlenie. Związana za nogi, spokojnie odchodzi. Jak u Emmy


Jako mięsożerca, mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że karmy z kukurydzą, soją, chemią, powodują, że mięso śmierdzi. Smród hormonów. Ten sam smród jest także w konserwach, często w wędlinach. Najmniej podatne są schab i polędwiczki. Smród ten czyni mięso niejadalnym, jak dla mnie. Odkarmienie 2-4 tygodnie usuwa to. Ale to inny temat

makroman pisze...

Deu - ja chyba coraz bliżej jestem wegetarianizmu - raz ze to co serwują w sklepach coraz mniej nadaje się do jedzenia, a dwa z przyczyn etycznych.
uboje w których brałem udział, nie powodowały skrzepów w osierdziu (do opłucnej nie patrzyłem) Praktycznie nie miała nawet kiedy. Zwierz był ciepły a rozpłatanie następowało w ciągu kilku minut.

deu pisze...

Po uboju także miałem opory, za kazdym razem. Ale kiedy już się zrobiło kiełbaski..Tradycja taka: D

Skrzepy to normalka. Wychodzą przy rozbiorze. Zresztą w moich stronach, nie jest to natychmiast, bo się opala świnkę słoma, teraz i gazem. W innych stronach parzy się skórę.
Wegetarianizm? Ja już nie będę. Chyba, że intuicja mi podpowie, ale ja jestem mięsożerca. Niekiedy muszę.

makroman pisze...

No fakt wszystko zależy od procesu, gdy wpierw opala się sierść to jednak chwila schodzi.

Generalnie mięso mi nie smakuje, ale przy chłodach, wiatrach i dalekich marszach nie mogę się oprzeć. Zwłaszcza potężnej pajdzie grubo posmarowanej topionym smalcem.

Ada pisze...

Dobrze, że o tym piszesz. Nie po raz pierwszy zgadzam się z Tobą, choć na pewno dzielą nas odmienne doświadczenia, ale łączy jakiś sposób postrzegania pozycji człowieka, jego bycia w świecie, odpowiedzialności. Zresztą to, co cytujesz na marginesie: "Bądź człowiekiem wśród stworzeń, bratem między braćmi" i pozostałe punkty.
Nie wiem, czy wierzę w zmianę mentalności, gwałtowną przemianę, otwarcie oczu - ale stopniowo, metodą drobnych kroków, kto wie?
Wegetarianka od lat 20, teraz w przejściu na weganizm (to, co mogę zmienić - zmieniam u siebie). Ale - wbrew temu, co napisał jeden z komentujących powyżej - uważam, że również mam prawo wypowiadać się na ten temat. Wychowałam się na wsi, widziałam dużo i wiem (więcej niż bym chciała i więcej by wierzyć w przyrodzoną dobroć człowieka) o bezinteresownym okrucieństwie wobec zwierząt.

PS Nie zrozumiałam chyba o co chodzi z "sublimacją", ale mniejsza z tym.

deu pisze...

Mogę napisać tylko, że
przykro, kiedy nawet w niszowym blogu, prawie prywatnym, objawiają się symptomy dzisiejszej zgnilizny zwyczaju. Mógłbym się wykłócać, że to jednak ja, JA jestem mądrzejszy i piękniejszy .. od "jednej, co się wpisała powyżej". Nie robię tego. Może mniej rozumiem, może nie posługuję się manipulacjami typu zwalczanie poglądów u innych, których nawet nie zdążyli (jeszcze) wyrazić, sprawnie.
Żesz qurwa, jakby Rymasz napisał. Jak można w tak krótkiej wypowiedzi, zamieścić taką cysternę jadu. Przepraszam Maćku, nie dzisiaj.

Ada pisze...

Słowa, cytuję: "jednej, co się wpisała powyżej" wskazują jednoznacznie na moją wypowiedź, choć zupełnie nie rozumiem, jak mogła ona wywołać taką reakcję. Jest mi bardzo przykro słyszeć, że w moich słowach deu doszukał się "zgnilizny zwyczaju" i innych niezbyt przyjemnych cech. Przyznaję też, że niewiele zrozumiałam z postawionych mi zarzutów. Może powinnam uściślić, jakoś wyjaśnić to kolosalne nieporozumienie (bo jest to całkowite nieporozumienie, inaczej nie potrafię tego sobie wytłumaczyć), ale wobec tonu powyższej wypowiedzi nie wydaje mi się to już niezbędne.

Nie będę się bronić - nie czuję się winna.
Maćku, czytam Twój blog od dawna i szanuję Twoje poglądy, zgadzając się z nimi jak najczęściej - jeśli komuś należy się wyjaśnienie z mojej strony, to tylko Tobie. Jeśli poczułeś się urażony moją poprzednią wypowiedzią - przepraszam. Chociaż mam nadzieję, że Ty nie znalazłeś w moich słowach ani jadu ani manipulacji. Jeśli chcesz wyjaśnić tę sprawę, proszę Cię o kontakt mailowy. Tutaj nie będę się już wypowiadać.

Jedno jest pewne: spotkała mnie tu całkiem niespodziewanie wielka przykrość.

makroman pisze...

Ado - z sublimacją to nie kwestia zrozumienia słowa, ale mentalności pewnych osób tez z blogosfery - tym bardziej dla mnie bolesna że z okolic UJotu i z Krakowa.

Co do Deu - to znam faceta od lat, jeszcze z forum na blogu Cejrowskiego. Prawdopodobnie rozjuszył Go twój wpis o wegetarianizmie i otwieraniu oczu, więc uznał Cię za przedstawicielkę New Age ergo osobę którą należy napiętnować.
Ot nieporozumienie.

Deu - poczekaj. Powoli szykuję wpis na temat wegetarianizmu wynikającego wprost z... Pisma Świętego. To będzie dopiero bomba.

deu :) pisze...

Wiesz, jak wegetarianizm jeszcze rozumiem, tak weganizm jest dla mnie rodzajem fiu bździu i pierdolca. Bez obrazy oczywiście. weganizm to totalny odchył. Mojej pzyjaciółki ze studiów siostra, też jest weganką, jak dla mnie członkiem jakiejś sekty, bo planuje swoją roczną córkę karmić piersią do 8 roku życia i oczywiscie też już jest na diecie wegańskiej, pranie pierze w kulkach chińskich, ubiera się w jakieś worki po ziemniakach (przynajmniej tak wygląda). Wcześniej dziewczyna byłą przebojową informatczką, zarabiającą masę pieniędzy, ubrana w garsonki od diora i szpilki Prady. Mieszka we Francji. Przyjaciółka jest załamana, jak wzięła i jej u siebie w szpitalu zrobiłą podstawowe badania wyszła leukopenia i praktycznie zerowa odporność. A gwiazda stwierdziła, że podje glonów i będzie dobrze. poza tym ogromna część społeczeństwa nawet nie wie o co kaman i tu faktycznie przydałaby się solidna dawka wiedzy: co jesz naprawdę i skąd pochodzi
kobity w markecie szukają najtańszych jaj w ilości hurtowej (wierzę, że nie bez kozery, gdy masz 7 dzieci i chłopa fizycznie pracującego musisz mieś sporo żarcia) ,nie interesuje jej czy to z klatkowegho czy tekturowego chowu , ryba- kupuja jakieś świńskie pangi i sole, choć z zasyfionych wód, nikt ich nie widziała w innej, jak filet postaci, ale co tam 10-15 zeta za kg, nie 40 jak nasz dorszyk powód podobny do opisanego przy jajach ,mięso-tzw "z promocji", wspomniane przez Ciebie "duże piersi kurzęce " na niedzielny obiadek
takie są nasze, polskie obrazki i Ci ludzie nie robią w sumie niczego złego, nie mają po prostu świadomości i (co najważniejsze) pieniędzy

Czas pokaże jak to sie skończy, ale nie wróżę dobrego finału. tak więc weganizm to pomyłka. Jeśli, ktoś musi to wegetarianizm, ale nawet u dzieci niekoniecznie.

A co z ciebie taka dziewica orleanska , chyba moge mieć swoje zdanie i nie zgadzac się z nim. Czy ty przyjmujesz krytyke czy jesteś idealną panienką z okienka która zyje w swoim idealnym świecie. troche polemiki kobieto.

deu pisze...

To cor może, ale nie ja. No zobacz, masz spamera. Niestety niegramatycznego. Unikam głuchych

makroman pisze...

Deu - polska nasza skrzecząca rzeczywistość to jedna strona medalu. Zgadzam się jest wrednie, głupio i trzeba jakoś kombinować by przeżyć. Nie tylko u nas zresztą, ale u nas boli najbardziej - bo mogło być o niebo lepiej.

A co do samego żywienia. Nawet wróble choć łuszczaki, w okresie karmienia młodych łapią owady bo potrzebują pokarmu białkowego. Gołębie karmią młode złuszczonym naskórkiem własnego przełyku (ptasie mleczko). Więc z karmieniem dzieci też masz rację.

Masz ją także gdy piszesz o "sekciarstwie" wielu z tych ludzi.
Tak jak i pośród ekologów, czy przyrodników też zdarzają się sekciarze, ba są nawet pośród katolików czy protestantów.

To zresztą nie kwestia "co się robi" ale problem "jak się to robi".

Ale Ada jest dorosła, wie co robi, chce to robić i to jej wybór. Nikogo nie agituje, nikomu nie narzuca swojego pomysłu na życie.

Na swoim blogu tez zajmuje się jedynie Krakowem i jego okolicami nic o wegetarianizmie nie wspominając, a jednak trzeba stwierdzić iż poziom merytoryczny i uroda tego co pisze wskazują że... wegetarianizm jej służy.

Szczęśliwego nowego roku dla wszystkich!