Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Hitchcock w Tarnowie!

Spacerujemy sobie jakiś czas temu po Tarnowie - główną ulicą, Krakowską, a jakże, prawie deptak, tyle że rozciągnięty wzdłuż parkingu, no taka widać była wizja rządzących miastem.

Teraz jako trakt komunikacyjny ul. Krakowska jest mało warta, jako spacerniak ;-) także, za to mamy wielki parking w reprezentacyjnym miejscu! genialne!
Trawestując klasyka:
"Jakie władze miasta, taka i jego prezentacja".
znów zwycięzył interes zmotoryzowanych buców którzy muszą koniecznie w samo centrum wjechać samochodem - no taki nawyk ze wsi - tam też i pod oborę i pod kościół można podjechać prawie na styk.
Chamski to naród ci zmotoryzowani, równie chamscy są zresztą urzędnicy którzy o ich interesy dbają.

Ale mniejsza.
Thriller w Tarnowie !
Rój !!!!
krwiożercze owady obsiadły centrum tarnowskiej wiedzy, czyli budynek główny biblioteki i okupują go!

Zaalarmowana policja, straż miejska, pożarna
- pewnie pogotowie a może nawet i wojsko?!

Kordony szczelnie odgradzają przechodniów i gapiów (zasadniczo to i tak było dwa w jednym)
od miejsca bezpośredniego zagrożenia - akcja trwa!

Monstrualny rój gotował się do ataku!
Zabrakło podkładu muzycznego, bo ani chybi ludzie mdleli by z emocji na chodniku.


Najdzielniejsi z dzielnych przystąpili do akcji - ludność poproszono o oddalenie się - czyli trzeba było stanąć w miejscu skąd i tak nic nie było widać - na nic tłumaczenia i argumenty.
Strażnicy Miejscy napuszeni ważnością swojej misji, ni jąć się nie dali.
bliżej nie nada i szlus!

Centrum miasta wyłączone z ruchu - dobrze że dzień był świąteczny i ruch zdecydowanie mniejszy. Trwało to jakieś dwie godziny... moje gratulacje!

Wystarczyło zadzwonić do Związku Pszczelarskiego - oni poinformowali by najbliżej mieszkającego członka, który chętnie by się pofatygował - rójki to dość droga inwestycja, więc by mu się opłaciło przyjechać nawet z daleka , choc i w samym miescie pszczelarze to spora grupa.
ten wszedł by po drabinie nadstawił worek i zgarnął towarzystwo - wszystko trwało by kilka minut, z dojazdem może kilkanaście.
Ale tak to już jest!
Niekompetencja (nieznajomość przyrody, środowiska itp.) w połączeniu z tyranią "bezpieczeństwa" robią swoje.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Też się dziwiłem, gdy byłem świadkiem, jak do roju szerszeni wzywano...straż pożarną (sic!).
W takiej Ameryce straż potrafi ściągać z drzewa ...kotka i tyz piknie!:)))
Teraz podobno tego zaniechano, bo np. w ubiegłym roku straż wyjeżdżała do 70 tys. wezwań tego typu ( do rojów).
Wprost niewiarygodne!
Stanowiło to 30% wszystkich wezwań!!!
Obecnie nie mają takiego obowiązku, poza przypadkami zagrażającym zdrowiu lub życiu ( czyli ...po staremu:). Wynajęcie prywatnej firmy do usunięcia owadów, kosztuje 150 zł, czyli znacznie taniej, niż wyjazd ekipy strażackiej.

dok

makroman pisze...

Podejrzewam że gdyby straż pożarna także była prywatna to umiała by optymalnie rozporządzać środkami a wyjazd do usunięcia roju kosztował by 100 zeta lub mniej.

Szerszenie sa pod ochroną, więc teoretycznie S.P daje rękojmię zgodnego z prawem ich potraktowania.

W każdym razie cyrku więcej robili niż roboty.

Tili Kaburo pisze...

Na plakacie: 24 Tarnowska Nagroda Filmowa, a Rój nie Hitchcocka tylko Ptaki- Panie Ornitologu :)))

makroman pisze...

Tili nie gmeraj w szczegółach bo tam jak wiadomo diabeł tkwi ;-)
Ja wiem o tych Ptakach, ale chodzi o samo napięcie.