No ale jeśli słoneczko operuje nadal krótko, nadal jest nisko nad horyzontem i energia która dostarcza jest zdecydowanie mniejsza niż w lecie? Ba a jak wytłumaczyć fakt że nieraz słońce świeci jak w tropikach a na termometrze słupek zatrzymał się przy minus dwudziestu i ani drgnie?
No dobrze to skoro nie słońce, to ten wiatr - znad ciepłych krajów, przywiało go do nas i teraz u nas też cieplej! Z punktu widzenia Polaka to nawet sensowne. Na południu jest cieplej - Wystarczy spojrzeć na telewizyjne mapy pogody. A jak wieje z południa to się cieplej robi, nie wszystkim - jak wieje za słabo to do Suwałk, Ełku, Gdańska, czy Szczecina nie do dmucha.
I oto zagadka rozwiązana - odwilż się bierze z południa!
Ba a co wtedy gdy patrząc na mapę pogody, dostrzegamy iż w Atenach, Rzymie i Ankarze jest chłodniej niż u nas? No zawsze możemy dumać iż: albo "ich" ciepło przywiało do nas, abo wiatry tak meandrowały znad Afryki że ich pominęły... No ale tu już niebezpiecznie zbliżamy się do brzytwy Ockhama i możemy na niej stracić palce lub język, bo takie domysły wymagały by abo celowego działania, albo zjawisk atmosferycznych których fizyka wyjaśnić nie umie.
Pozostaje też oczywiście kwestia takich państw w których odwilż wcale nie przychodzi z południa...
Więc?
Więc odpowiedzią są przemiany adiabatyczne. Adiabatyczne czyli takie w których nie zachodzi wymiana energii z otoczeniem (a przynajmniej nie zachodzi w istotnym dla przebiegu procesu stopniu). Tu aż prosił o przekopiowanie kilku wzorów z Wiki, ale chyba nie o to chodzi. Nieraz zapewne zorientowaliście się że opróżniany zbiornik kompresora się ochładza, zaś pompowane koło ogrzewa. Otóż to - macie odpowiedź! (trochę śliski przykład, bo - jak sądzę - większość kobiet nigdy kompresora nie obsługiwała, ale jak to pisze to zdaję sobie sprawę że właśnie podpadam jako seksista)
Wał fenowy nad Rotundą obserwowany ze Zdyni.
Tereny przed górami, "robią za pojemnik", góry za dyszę, tereny po drugiej stronie są "oponą" - oczywiście do wymiany energii z otoczeniem dochodzi, ale w stopniu na tyle małym, że nie mającym wpływu na samo zjawisko.
Powietrze przepychane nad górami ochładza się z szybkością 0,6 stopnia na każde 100 metrów wysokości, w tym czasie traci swoją wilgoć co powoduje zwiększone opady, następnie po drugiej stronie gór spływa w doliny i wtedy sprężane z siłą jednej atmosfery zaczyna robić się ciepłe - ponieważ jednak jest suche gdyż całą swoją wilgoć oddało na zboczach po których wstępowało, grzeje się szybciej bo z prędkością 1 stopnia na 100 metrów wysokości (bo już nie musi ogrzewać zawartej w nim wody). Dlatego południowe wiatry przynoszą nam ocieplenie od 8 - do 15 stopni, a północne Słowakom mniej niż połowę tych wartości, bo Słowacja jest krajem górzystym położonym znacznie wyżej npm. niż Polska.
Marzy mi się poobserwować takie zjawiska w okolicach Uralu. Obecną odwilż przewidziałem dzień wcześniej próbując zapalić papierosa na tarasie ośrodka w Zdyni, na drugi dzień południowe zbocza Magury, skryte byle w mgle, na szczycie wiało jak diabli, a na północ, było pięknie, sucho i niebo błękitne aż łzawiły oczy!
13 komentarzy:
Bardzo ciekawy artykuł. Od siebie dodam, że w mieście odwilż bierze się głównie od sypania soli przez drogowców :-) Z braku gór w pobliżu to nam musi wystarczyć.
No cóż. My mieszkańcy Północy musimy zatem jeszcze poczekać, aż słowackie powietrze dotrze i do nas. Na razie jest mrozowato i o żadnej odwilży mowy nie ma. PS. Na Ural też bym się chętnie kopnął:)
A ja myślę, że odwilż nastąpi wtedy, gdy panowie Trump i Putin walną sobie z gwinta. :-D
Andrzej Rawicz (Anzai)
Odwilż, dość interesujący post, zważywszy, iż jestem zielona w tym temacie. To do centrum Polski nie dotrze zbyt szybko?
Pozdrawiam Grzesznika
Zolza73.blogspot.com
Grzegorzu - podobno zjawisko obserwuje się np w Njujorku, ale nie dokopałem się do wiarygodnej literatury. Na pewno występują zjawiska przepływów strumieniowych i efekty z nimi związane, ale to temat na odrębny post.
Wojtku - taki ten żeby do Was dowiało to zdarza się raz na 10 lat i wtedy słowackie dachy zbieramy po naszej stronie granicy ;). U Was "odwilżają" wiatry znad Atlantyku, nagrzane Golfsztromem.
Anzai - myślę że masz 100 % racji i prezydenci dogadają się przy kielonkach, tak jak się Jelcyn z Kohlem dogadywali, a niepijące cioty z PE zostaną na lodzie ;)
Joanno - witaj. Do Was je dotarła, szybciej nadszedł front ze wschodu i znów mamy chłody, ale nam na Pogórzu śnieg stopiło (na szczęście w Beskidach nie). Mnie interesuje generalnie wszystko, zwłaszcza gdy ma przełożenie na moją wędrowniczą pasję.
Zapraszam też na drugiego bloga.
Nie dostrzegam jeszcze pierwszych symptomów, ale może to z powodu, że tak bardzo zmarzłam
J - zmarzłaś, bo wiało od wschodu, jak się zmieni na południowy, to przyjdzie sucha odwilż, jak na północno zachodni to wilgotna odwilż, jak wiatry od wschodu okażą się silniejsze to potrzyma mróz.
http://pl.sat24.com/pl
Popatrz na te stronę tam jest animacja aktualnych zdjęć satelitarnych i sama będziesz widziała na co zanosi się bardziej.
Prócz ruchu mas powietrza, dochodzą przemiany H2O. Na nizinach bardziej stabilizujące temperature w okolicach 0 C.
Ponoć zawiało na biegun, gdzie jest 0, a NY -15. U nas w nocy -7, w dzień -2 - ale to zależy od tego, czy są chmury - dużo, dużo czynników. Miesiąc temu słoneczko nie ogrzewało tak za dnia - chyba, że przez szybę (a kominek w plecy : )_
Deu - owszem, choćby wiatry fenowe wcale nie wiały, to odwilż i tak w końcu nadejdzie. problem w tym że na początku lutego Słońce wciąż jeszcze "za słabo grzeje". Wiatry zaś mają znaczenie i tam gdzie nie dogrzeją "adiabatami" tam mogą nawiać ciepło znad Atlantyku, lub chłód znad Uralu.
Nie wiem dokłądnie, co odwilża, ale właśnie zaczęło!
Czekam na wilgotną odwilż😂😁😀
ta powinna być wilgotna, choć ja bym wolał suchą.
raczej wiatry znad Atlantyku, czyli będzie mokro.
Prześlij komentarz