Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

niedziela, 7 kwietnia 2013

Lisowo

Klasyczna lisia sadyba, kilka wejść w różnych kierunkach, teren łatwo dostępny ale praktycznie nieuczęszczany. Porośnięty brzozami nawłociami i inna wysokopienną roślinnością ruderalną. Dawno temu był tu sad, ale drzewka zmarniały i teraz zaczęło się samoistne zalesianie. Dłuższy zresztą czas zastanawiałem się skąd ten lis przychodzi, po osiedlu spaceruje rankami, nie bojąc się że braknie mu czasu na odskok w bezpieczne miejsce. Nie spodziewałem się że ma sadybę założoną tak blisko - bo to kwestia zaledwie kilku minut spacerkiem. Jego obecność zresztą tłumaczy fakt szybkiego zmniejszenie liczby kuropatw w okolicy. Spryciarz nie polował na kury, które są w okolicy hodowane, bo to rzecz jasna ściągnęło by nań zemstę ze strony ludzi, ale uganiał się za ptactwem dziko żyjącym mając do dyspozycji bażanty i kuropatwy głodu nie cierpiał a i zając też w okolicy to nie jest rzadkość.

Ale było minęło...

 Przedłużająca się zima, skłoniła właściciela terenu (lub złodzieja - bo nie mam pewności) do wycięcia kilkunastoletnich brzóz - brzozą nawet świeżo ściętą mozna spokojnie palić w kominku czy kotle CO, w przypadku innych drzew to bardzo trudne zadanie.

Razem z brzozami wydeptano też nawłocie, wrotycze i inne podobne.Więc schronienie dotąd bezpieczne stało się żałośnie odsłonięte.

 

Nory rozmieszczone są na planie kolistym, wejść jest co najmniej sześć, niektóre jak widać na zdjęciu wyżej prowadzą w dwie strony równocześnie. Teren zdaje się opuszczony, choć być może lokator tu wróci, gdy tylko nowa roślinność znów zamaskuje teren - człowiek nie wrodzi - bo co miał wyciąć to wyciął i nie ma tu już dlań nic godnego zainteresowania. Przy okazji zostawił po sobie stertę naciętych gałęzi - no przecież "się nie opłaca" nimi zajmować - dla mnie dobrze, może się jakieś ciekawe grzybki pojawią - ale tak ogólnie to kolejny przykład gnojarstwa anie gospodarstwa. Te gałązki porąbane lub rozdrobnione, dostarczyły by jeszcze zamiennika dla co najmniej kubika drewna - tenże oszczędzony kubik został by w lesie czy na polu, nadal rosnąc, czyszcząc powietrze, produkując biomasę, ciesząc oczy, dając schronienie zwierzakom... ale przecież durniowi "się nie opłaca"...

2 komentarze:

ewarub pisze...

Człowiek - zdolna bestia...

Manitou pisze...

Szkoda...