Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozważania szympansa laboratoryjnego

Jestem szympansem laboratoryjnym, równie dobrze mógł bym byc królikiem lub myszą, ale jak by się nie wsłuchiwać Pan troglodyta brzmi efektowniej niż Oryctolagus (może się kojarzyć z orzygany nagus), to już wolał bym Mus musculus (choć brzmi to jak nazwa odżywki dla hodujących masę mięśniową cegłoidów).

No więc poznajcie moje nowe oblicze.

Od dłuższego czasu śledzę portal Badania.net, aktywnie śledzę, komentując każdy tekst, głównie zresztą w duchu myśli Rutherforda - jest fizyka i jest zbieranie znaczków. Czyli  krytycznie z nutką szyderstwa. Bo i co to za badania które albo wyważają otwarte drzwi - "udowadniając" tezy znane już od Starożytności (a pewnie i wcześniej) np. że swoich lubimy bardziej niż obcych, albo wykazują wyższość świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia czyli uprawiają mniemanologie stosowaną.

Z drugiej strony - i jest w tym jakieś szyderstwo natury - przedstawiciele nauk ścisłych chełpią się całkowitą powtarzalnością i falsyfikowalnością ich ustaleń... tymczasem zasada nieoznaczoności działa nie tylko w świecie kwantowym, również w naszym makroświecie. Możemy zmierzyć prędkość samochodu, lecz wtedy nie określimy jego położenia dokładniej niż... "na oko", możemy też określić położenie tegoż pojazdu ale wtedy jego prędkość otrzymamy całkowicie zafałszowaną. Pozostaje nam przybliżony pomiar średniej prędkości na założonym odcinku drogi... "ściśle" rzecz ujmując - marna dokładność.

A to jeden z najprostszych przykładów, w zasadzie cała mechanika kwantowa i fizyka jądrowa podobnie jak nauki społeczne opiera się na analizach statystycznych... ale nie mówcie tego ekipie z "Badania.net", nazbyt by w dumę obrośli.

Ba nie tylko komentuję ich teksty, lecz pozwalam im eksperymentować także na mnie - wypełniając testy, ankiety, formularze itp. Zazwyczaj bez problemu udaje mi się odkryć sedno badania (choć nie zawsze umiem to nazwać zgodnie z ich terminologią), o czym lojalnie ich informuję.

A teraz sedno - za udział w badaniach przewidziane są nagrody rzeczowe - rzecz jasna w drodze losowania. Ponieważ moje szczęście w grach losowych jest odwrotnie proporcjonalne do mojej inteligencji to jeszcze nigdy niczego nie wylosowałem. A tu wyjątek potwierdzający regułę!  Dostaję maila z prośba o adres...

Po jakimś czasie przychodzi elegancka paczuszka a w niej:

I tu jest clou!!!!!
I tu Pan troglodyta musiał nakarmić swój centralny układ nerwowy bananami a i tak nie rozgryzł zagadki.
Bo jak to jest?
Heller to mój ulubiony pisarz popularnonaukowy
Pozycja tyczy się obejmowania metodą naukową coraz to nowych zagadnień, poszerzania tytułowych granic nauki, wykazania że "szkiełko i oko" to wyłącznie instrumenty a nie sedno nauki.
Zadajmy zatem kilka pytań?

Skąd osoba odpowiedzialna za zakup nagród wiedziała o moich preferencjach - z tego co pamiętam z moją Helleromanią się nie wychylałem? A nawet gdybym gdzieś wzmiankował, to nie sądzę by osoba ta przekopywała się przez te wszystkie komentarze. No chyba że jakiegoś sprytnego bota mają?

Dlaczego taki a nie inny tytuł - a zwłaszcza treść pozycji? Przypadek czy celowe działanie?


Zadziałały mechanizmy ukryte w ankietach, wskazując w sposób zupełnie dla mnie nieodgadniony, co bym chciał mieć w domowej bibliotece? A jeśli tak, jeśli mechanizmy badawcze są już tak rozwinięte to praktycznie każda nasza interakcja z kimkolwiek i czymkolwiek może być poddana analizie i na tej podstawie wydedukowane mogą być nasze preferencje intelektualne, konsumpcyjne i duchowe... przyznam szczerze że dla mnie to straszna perspektywa...

Lecz Heller pisał też o przypadku, jego roli w dziejach, jego filozofii jego naukowej interpretacji... więc może to imć Traf (zwany też "psim smędem") zadecydował?

Trudne to wszystko jak na lichą mózgowinę Pana troglodyty... oj trudne.


   

9 komentarzy:

DD pisze...

Gratuluję nagrody!
A to,że dostałeś tę a nie inną książkę, to dzieło przypadku. Była na stanie i nikogo nie obchodziły Twoje preferencje i zainteresowania. Ale wredna jestem. Sorry!
Z ciekwawości i ja tam zajrzę (mam na myśli ów portal). Serdeczności

Hanna Badura pisze...

Myślę, że to szczęśliwy zbieg okoliczności. Gratuluję pieknego prezentu! Jednak coś wygrałeś!
Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Ciesze sie, ze sledzisz nasze teksty na badania.net (w piorka nie obroslismy :) Wysylajac ci wygrana w konkursie ksiazke o twoich preferencjach nie wiedzialem, ale ciesze sie niezmiernie, ze ten maly upominek odpowiada Twoim gustom.

Pozdrawiam serdecznie,
Michal

karmnik54 pisze...

Temat na długie rozmowy:)

Susan pisze...

Może tam siedzą jacy amerykańscy naukowcy co to całe dnie nic nie robią tylko udowadniaja światu różne mniej lub bardziej istotne rzeczy ;)
Ok, wypowiedział sie juz pan Michał,że to zwykła łaska boska i ślepy fart, ale za to jaki fajny! Teraz czeka na nich kolejna zagadka: jak książka o która się wszyscy w biurze potykali może tak ucieszyć zwykłego człowieka (uczestnika badań). Zaraz wyprowadzą kilka interesujących wzorów i znów życie stanie sie prostsze ;) I tylko czekac jak ci amerykańscy naukowcy im dokopią za tworzenie niezdrowej konkurencji ;)
Oj przepraszam za te żarty, ot późna pora i zwykłe ludzkie przepracowanie ;)
Nagrody gratuluję bo zasługujesz na nią jak mało kto!
Pozdroofka!

makroman pisze...

Michale - oczywiście trafienie było DOSKONAŁE - Miałem sobie ten prezent sprawić na koniec wakacji.
A propos wakacji - brak ostatnio nowych tekstów.

Karmnik - rzeczywiście, na temat przypadku można debatować godzinami - rzecz jasna Heller też popełnił "Filozofię przypadku" a w fizyce kwantowej możemy mówić wręcz o "determinizmie przypadków" - co brzmi jak oksymoron ale... no właśnie godziny rozmów.

Suzan - Coś koło tego... Jestem absolutnie pewien iż człowiek który znalazł by algorytm IDEALNEGO trafiania w gust klienta (jak w inkryminowanym przypadku - znów ten przypadek...), na zawsze ustawił siebie i swoich spadkobierców - sprzedając licencję jedynie za promilowe udziały w zyskach.

W zasadzie jedynym cięższym zadaniem od powyższego może być tylko odpowiedź na pytanie "o co tak naprawdę jej chodzi i czego ona chce?" ;-)

Zbyszek pisze...

Dzieło przypadku, jednak trafione.

ewarub pisze...

Ha! Niesamowity zbieg okoliczności. Szczęściarz :-)

makroman pisze...

Nie wierzę w zbiegi okoliczności - wolę mówić o matematycznie definiowalnym przypadku wynikłym z determinizmów ;-)