Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

czwartek, 29 stycznia 2009

W klimacie śnieżyc

Śnieżyce znów wróciły do Tarnowa. Cieszy m,nie to, bo lubię wiatr i śnieg, lubię przebijać się przez śnieżne zadymki - może to swoisty masochizm, ale ja osobiście wole o tym myśleć jak o "mięsie" z powieści Jacka Londona. Mam za sobą wielokilometrowe marsze w takich warunkach i ... nadal nie gasnąca chęć na dalsze.






A już szczególną cechą śnieżyc jest...odrealnienie świata - banalne obrazki nagle zaczynają wyglądać inaczej, bardziej malowniczo.
No powiedzcie sami - czy ta ostatnie fotka nie wygląda jak pastel oszalałego grafika?
A to najzwyklejsze zdjęcie, bez żadnych obróbek, jedynie z korekcją naświetlenia i kontrastu.
Posted by Picasa

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Już jest...mój blog...teraz mam gdzie się po dziać..;-)

http://mlode-wilki-crazy.blogspot.com/

Zapraszam...tym razem ja..;-)

Rado pisze...

Z tymi śnieznymi wędrówkami mam tak samo.Najlepiej po lesie. I też soporo w tym zasługi Londona. Coorwoda i Centkiewiczów też (ulubiona: Friedorf co z ciebie wyrośnie - o niesamowitym Nansenie).
A najfajniej się wędrowało z malamutem, jak jeszcze miałem.


Ostatnie zdjęcie REWELACJA!
Impresjonizm jak nic.
Tylko wydrukować, oprawić w kosztowną ramkę i powiesić w sypialni.

makroman pisze...

Rado - Ty mnie nie dołuj malamutem - wiesz jak mi się marzy taki pies?...Ale się żona za cholerę zgodzić nie chce. Może być ewentualnie jamnik...i tłumacz niewieście że jamnik tak się nadaje na wędrówkę jak koszula nocna na suknie wieczorową.

Rado pisze...

makroman
Przed malamutem ostrzegam!

Po pierwsze - on musi się wyszumieć. Codziennie kilkanaście kilometrów powinien przebiec, a nie zawsze jest weekend.

Po drugie - nie znosi samotności i wyje jak opetany (nie szczeka tylko wyje) - jeśli nie masz głuchych sąsiadów, albo nie jesteś emerytem może być problem.

Po trzecie - jest niezwykle trudny w ,,obsłudze". To rasa pierwotna, u której przeważa instynkt. Trzeba się naprawdę znać, żeby sprawić by się słuchał (nieraz potrzebuje nawet dostać - tak jak to czynią Eskimosi)

Po trzecie - nie pilnuje. Jak się trzyma darmozjada na podwórku, to oczekuje się, że przynajmniej zaszczeka jak ktoś chce ci odciąc łeb w czasie snu.

Po czwarte - bardzo agresywny wobec innych psów. Na spacerach może to być probl.

Po piąte -jako ,,pierwotniak" przejawia skłonność do ucieczek. Nie ma nic bardziej wkurwiającego niż jak stoisz na polu drzesz ryja, a pies ma Cię w dupie.

Ale za to jak ciągnie sanki! Mówie Ci - dawał z córą po polach, że hej. Przez moment poczułem się jak w opowiadaniu Londona.

W sumie - świetny pies ... na emeryturę.

Obecnie mam kundla-znajdę. Psy mam od ,,zawsze" i mogę powiedzieć, że mądrzejszej i bardziuej odpornej rasy nie znajdziesz.

Rado pisze...

Aaaa...
I niech Was Bóg broni przed jamnikiem. To jedna z trudniejszych ras. prawie zawsze im się wydaje, że są osobnikami alfa. A to oznacza same problemy.

Z ras nieduzych ciekawą opcją jest border colie.

dok pisze...

Ostanie zdjęcie, jest bene.
Mam podobny obraz w ..sypialni:-)))

makroman pisze...

Psiarzem byłem od zawsze. Do rodzinnej legendy przeszedł mój sen w budzie psa, do którego nawet właściciel bał się podejść. Nigdy żaden pies mnie nie ugryzł, po prostu mam do tego instynkt i ... elementarną wiedzę, jak się z psami obchodzić, i kiedy nie należy przeginać pały.
Malamut czy Husky mi nie straszny, psychikę mają podobne jak wszystkie szpice, a wolę pierwotną dzikość, niż wysublimowane psie fumy. Zresztą miałem pod opieką to wiem. Samotny by nie był, bo przy domu zawsze się ktoś będzie kręcił, taka już specyfika mojego życia. A o niczym bardziej nie marzę, niż o psie z którym będę mógł szwendać się po okolicy, a szwendać się mogę codziennie.

Jamnika tez miałem, ma skurwiel swoje ego, ale i ma sporo inteligencji, więc zawsze jakoś się idzie dogadać.

ps. jedyny pies który mi kiedykolwiek uciekł, to suka gdy się goniła..ale akurat tej płci upilnować to sam diabeł nie potrafi ;-)

Deu pisze...

Chciałeś napisać tej rasy?

Polecam mieszanki wyżłowe. Mnie się trafiła z dogiem(!) i jakimś posokowcem. Charakter więc po małych - nadpobudliwe. Nie wiem, czy wiecie, ze to dwie mentalności: małe i duże. Np rotweilery mają temperament małych-złośliwych.
Też myślałem, że znam psy, aż mnie kiedyś capnął za łydkę. Na szczęście buty miałem "górskie".
No i trzeba uwzględnić podszerstek-z. nie można trzymać w domu-będzie się źle czuł. Polecam zawsze zmieszane - rasowe to kalectwo na życzenie.

makroman pisze...

Mieszaniec może być, nawet bardzo chętnie, ale wyłącznie szpicowaty innych nie trawię...no ewentualnie coś labladorowatego.

Rottweilery są dla psycholi.