Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

czwartek, 13 lutego 2014

Szepty Ziemi

Szepty Ziemi to tytuł książki autorstwa Carla Sagana, Frabka D. Drake'a, Ann Druyan, Timothy'ego Ferrisa, Jona lomberga, Lindy Salzman Sagan, grupy ludzi którzy na burtach sond kosmicznych Voyager'ów wysłali wiadomość do gwiazd... wiadomość dotrze w okolice gwiazd które posiadają systemy planetarne za kilka milionów lat. Najwcześniej za 60 tysięcy lat, zbliży się do gwiazdy AC +793888. Szmat czasu.

Książka opisuje projekt od samego pomysłu, poprzez wszystkie etapy, aż do momentu w którym Vojagery zostały wystrzelone i już nic od autorów przesłania nie zależało. Dostajemy rzetelny opis motywów które skłaniały osoby odpowiedzialne za dobór treści umieszczonych na płycie z przesłaniem i jej okładkach.  Otrzymamy też co nieco anegdotycznych wiadomości, ot chociażby o tym jak feministki miały za złe Lindzie Salzman Sagan że rysunek wykonany przez nią (pierwowzory powędrowały w kosmos na pokładach Pionierów) przedstawia "kobietę w pozycji zależnej od mężczyzny - bo to on ma uniesioną rękę a ona jest bierna" - zdziwienie autorki było spore. Znajdziemy tam opis nieruchawości ONZ (jak dla mnie byt całkowicie zbędny a kosztowny), oraz wazelinę wylaną na tyłki buców z administracji USA (niech się nasi buce nie cieszą - są jeszcze bardziej bucowaci niż ich jankescy odpowiednicy, bo tamci przynajmniej COŚ zrobili a nasi jedynie wygrzewają stołki).

Poza tym wszystkim, to cudowna intelektualna przygoda, która będzie trwać przez wieki, jeszcze długo po tym jak pokolenie Sagana przejdzie do prehistorii lub... mitologii.


Dla mnie, faceta który przeczytał "Czarną Chmurę" Hoyle'a chyba z dziesięć razy, podobnie zresztą jak "Kontakt" Sagana  to kolejna okazja śledzenia działań ludzi ze środowiska astronomów, opisywanych przez nich samych, ze swadą, czasem nutką złośliwości a przede wszystkim z wielkim zaangażowaniem i wiarą w sens tego co robią.

Przy okazji lektury przyszły mi do głowy pomysły na opowiadania SF.
Pierwsze będzie turystyczne - wyobraźcie sobie za kilkaset lat, może tysiąc - stację gdzieś w przestrzeni międzygwiezdnej. Ludzkość opanowała podróże kosmiczne na tyle dobrze iż mogła pozwolić sobie na uczynienie z Vojager'ów... atrakcji turystycznej. Stacja porusza się przy próbniku w sposób synchroniczny, oświetla go cały czas, eksponuje w przestrzeni - na stacji lądują wycieczki z Ziemi, wyświetlane są filmy, opowiadane historie, sprzedawane suweniry i oczywiście... robione pamiątkowe zdjęcia ;-).

Drugie to sen, dzisiejszej nocy (skończyłem czytać nad ranem, więc mogło się przyśnić) - Kiedyś Vojagery zostaną odnalezione przez inna cywilizację, cywilizacje znacznie bardziej zaawansowaną niż my obecnie, to zrozumiałe, bo za milion lat my też albo będziemy super zaawansowani, albo nie będzie nas wcale. I ta cywilizacja wysłała nam wiadomość, ale... poprzez czas. Odpowiedź nie dotarła do nas po kolejnych setkach lat podróży z prędkością światła, ale wcześniej - JUŻ TERAZ, już jest u nas, nawet wcześniej jeszcze nim posłaliśmy Vojager'y. Jest kosmiczna bryłą wbitą głęboko w ziemię, oplecioną korzeniami wielkiego starego drzewa. Drzewo to wywraca się, bryła zostaje wyrwana na powierzchnię, ktoś to bada. Zaciekawianie budzi fakt iż drzewo wcale nie wyrosło obok meteoryty, ono wyrosło z niego. Linie widmowe izotopów będących budulcem obiektu, są dalece odmienne od tego co znamy z natury, ktoś domyśla się że jest w nich zakodowana informacja, ktoś inny bada drzewo, jego geny też są inne niż u znanych nam gatunków. Ktoś wchodzi do wykrotu, to ciemnoskóry wysoki osobnik - Masaj z pochodzenia. Promieniowanie obiektu oddziaływa na jego układ nerwowy, staje się przekaźnikiem. To jednak dla niego za wiele, słaba białkowa tkanka nie wytrzymuje natłoku przekazywanych informacji. Prawie jak w "Czarnej Chmurze" (zresztą była chyba senną inspiracją)

Tyle konspektów, opowiadań które nigdy nie powstaną.
Póki co Vojager'y są już poza heliosferą i lecą do gwiazd, czy moje pierwsze opowiadanie się ziści, togo nigdy się nie dowiem, czy drugie? ... Kto wie? Może właśnie w tej chwili...  

Ps. pozdrowienie w języku polskim wygłosiła Maria Nowakowska - Stykos brzmi ono: "Witajcie, istoty zza światów" - mam nadzieję że to pomyłka w edycji książki, w przeciwnym wypadku narobiła nam obciachu na skalę galaktyczną!

2 komentarze:

deu pisze...

Ona to powiedziała, więc nie mogła zrobić błędu pisowni. Tak sobie to zabrzmiało.

makroman pisze...

Ale ktoś to przepisał... i mam nadzieje że to on źle usłyszał to co ona powiedziała.