Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

poniedziałek, 10 marca 2014

Lisia robota


Pisząc Lis wielu ma na myśli hienę, ale ja nie o tym. Nie będzie też nawiązań do "kreciej roboty" - bo to inny rodzaj działalności. W porównaniu do powyższych rodzimy rudzielec jawi się jako wzorzec fair play. W końcu w wykorzystuje tylko ludzką niefrasobliwość. 

Otóż ostatnimi czasy, ono (Pietrzakowskie "Ono" znów wróciło: ktoś podejmuje decyzje, ktoś na niej zarabia, cala reszta traci, nie wiadomo kto, nie wiadomo z jakiej instytucji - wiadomo tylko że jak ci się obywatelu nie podoba - to znaczy że "ustrój wam się obywatelu nie podoba..."), podjęło decyzje, żeby postawić ekrany akustyczne osłaniające od szumu obwodnicy tereny... dawnej cegielni - obecnie jest to kilka hektarów... niczego - kompletnie niczego, w promieniu kilkuset metrów nikt tam nie mieszka, nie ma tam niczego cennego przyrodniczo, nic tylko doły i krzaczory wyższe od człowieka. Inwestycja kosztowała gruby szmal - nasz szmal, przemocą nam przez państwo zabrany - nie służy nikomu, poza... lisom!
Mają tu doskonalą bazę wypadową, tym bardziej iż miejsce to było onegdaj terenem rolniczym i wciąż wielu starszych ludzi prowadzi w okolicy maleńkie przydomowe gospodarstwa.

Z psami nikt poza jednym wariatem (mną) się tu nie zapuszcza, jedynie kilku tubylców skraca sobie tędy drogę, pojedynczą marnie wydeptaną ścieżką. Wcześniej chodziło tędy więcej ludzi, więc dla lisów była to sytuacja zdecydowanie niekomfortowa i jedynie przenikały tutaj z terenów Góry św. Marcina.

Obecnie grasują sobie lisy w najlepsze.


 A tu widać efekt ich działań.


Zapewne gospodarze, po stracie drobiu będą przez jakiś czas ostrożniejsi.


A potem ostrożność zastąpi rutyna... do następnego razu.

4 komentarze:

DD pisze...

Widać ich rewir.

Susan pisze...

W niedzielę byłam na spacerze, poszłam "w pole" a i lasu kawałek sie trafił. Gorzkie bardzo refleksje miałam po powrocie. Za moich młodych (!) lat pamiętam wszystkie pola były uprawiane, był porządek, gwar na polach, pracujące maszyny... Teraz.. Chaszcze, dzikie wysypiska smieci i strach przed zapuszczeniem sie dalej. A ludzi, którzy je obrabiali już z nami nie ma.
W tamtym roku o tej porze mniej wiecej widziałm taki obrazek- sarenka stojąca na kupie śmieci (jakaś lodówka i plastikowe butelki). Straszne. Do tej pory jak sobie to przypomnę to mnie gdzieś w środku zatyka.
Zeszmacieliśmy w tej cywilizacji i dobrobycie. Nie wiemy co ważne.

makroman pisze...

Doroto - już teraz owszem, opuściły nory w lesie i przeniosły się tu.
Chyba będę musiał powiadomić służby weterynaryjne, żeby i tu rozrzucili trochę szczepionki, bo jak zaczną gryźć się z psami, to będzie kłopot, bo pośród domów trudno będzie dokonać odstrzału, a jak wystawią trutki, to padnie tez kilka psów.

Kasiu - żebyś wiedziała - śmieci wszędzie multum, trudno upilnować gnoi - wywożą nawet pod "Marcinkę". Zgłaszam to zawsze na Strasz miejską.. ale jak sama nazwa wskazuje oni bardziej straszą niż pilnują porządku.
Wokół ogródków działkowych jest to samo, na ogródkach czysto i schludnie a śmieci przez parkan w krzaki - tam to już nie nasze!
Albo, po jednej stronie drogi dom, po drugiej paryja a w paryji masa śmieci - i niech mi nie mówi nikt że to obcy je tam wyrzucają - to gnoje żyjące w tym domu, tak śmiecą - ot mentalność parobka i chama - nie moje to znaczy że dbać nie trzeba, no chyba ze stoi pan ze szpicruta i po pysku bije - to wtedy trzeba udawać że się dba, ale jak tylko się odwróci...

krogulec14 pisze...

U siebie w pracy widziałem. Omal nie wdał się w... awanturę z kotami ;-)