Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

czwartek, 17 lipca 2008

O tym jak Makro zszedł na psy...

Psiarzem to ja byłem od zawsze...zawsze kochałem psy, będąc dzieckiem spałem w budzie psa, któremu nawet właściciel żarcie podawał na łopacie (podobno taki był zły - ale być może to tylko rodzinne legendy). W każdym razie zawsze jakiś pies w domu był. A jak nie było, bo akurat zdechł, albo odjechał na masce ciężarówki, to się wtedy za psem rozglądało.
Sytuacja zmieniła się po ożenku, jestem pantoflarzem, a moja żona nie toleruje żadnego życia wokół siebie, no może żadnego samodzielnego życia - chomik może być, bo jest w akwarium i nie wychodzi, rybki od biedy też, ale już pies jest dalece nieustawialny na półce i ...no być nie może!

Ale teraz budujemy dom, pies będzie miał swoje osobne miejsce, kojec, gdzieś w garażu, więc pewnie jak go nie będzie w domu to żona nic przeciw mieć nie będzie..znaczy się będzie mieć - bo żony tak mają, że mają cos przeciw, ale nie będzie to aż tak drastyczne jak wtedy gdyby był w domu.



No więc napatoczył się taki przybłęda...wierzycie w znaki? oglądaliście film Gibsona pod takim tytułem? Jeśli nie to oglądnijcie, jeśli tak to wiecie o czym mówię.
Ja wierzę w znaki i opatrzność - ZAWSZE się sprawdzają, jeśli tylko są szczerze przyjęte. No więc tak było z tym psem.



Nie musiałem wczoraj jeszcze jechać do przeglądu technicznego mojego auta, mogłem wziąć (a nie wziąłem i musiałem sie wracać) dokumenty homologacyjne instalacji gazowej...ale tak się złożyło jak się złożyło i pies ten, zasadniczo to suka, trafił wprost pod koła mojego samochodu, na szczęście nie jechałem tylko ruszałem, więc zareagowałem na krzyk właściciela stacji, słowo do słowa i okazało sie że psina jest bezpańska, bezdomna i bezpokarmowa - żyje z żebrów.
Teraz już ma dach na głową, codzienny posiłek miskę ze świeżą czystą wodą i ... właściciela.

A właściciel ma kupę wydatków - tabletki na odrobaczenie, płyn na pchły, szczepienie, książeczka zdrowia...pewnie by trze4ba ją tez zarejestrować i zapłacić od niej podatek..a nich to nie zapłacę, nie mogę ponosić odpowiedzialności finansowej za debilizm Tarnowskich Radnych...

Posted by Picasa

2 komentarze:

przemijanie pisze...

śliczniutka i jaki ładny różowy języczek pokazała ;-)
z wydatków związanych z suką jest jeszcze jazda do weterynarza na zastrzyki antykoncepcyjne.
Radni z mojej wsi uchwalili, że podatki płaci się od wszystkich psów z wyjątkiem owczarków podhalańskich. Nawet wobec psów nie ma równości prawa.

makroman pisze...

Teraz jest już u innych ludzi i dobrze jej tam jest.