Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

wtorek, 24 marca 2009

Acericerus heydenii

Wczoraj po południu zapukał do mojej szyby, jak na tak mizerne stworzonko puka nader głośno.
Było ciemno, aura, wietrzysto wodnisto chłodnawa. Dobrze że chociaż takie zdjęcia wyszły.
Mogłem owada uśmiercić, wtedy na pewno miał bym o wiele ładniejsze fotografie - tylko czy warto?
latarka, nasadka makro na obiektyw i ... jakoś to poszło - na kilkanaście prób, dwie w miarę nieudane - reszta całkiem nieudana.



Ale przynajmniej już wiem, że owad, którego notabene często znajduję na oknie lub parapecie to
Acericerus heydenii - nawet nie ma swojej notatki w języku polskim.
Wielkie dzięki dla ludzi z fotum entomo, za rozpoznanie i napisanie kilku słów o nim.


Owad żywi się sokiem klonowym. I właśnie z klonów zdmuchnięty porywem wiatru trafia na moje okno - bo klony rosną tuż obok. Znaczy to że klony musiały już puścić soki.

A następnego dnia rano...jeszcze bardziej wietrzyście, jeszcze bardziej deszczowato, śniegowato, chłodniście i gradująco...



Granitowe niebo, a na jego tle granitowe gołębie skalne (odmiana miejska) ...

Posted by Picasa

23 komentarze:

& pisze...

Znaczy kolny zaczęły ciągnąć soki, znaczy brzozy też- idę nawiercić dziurkę by utoczyć parę litrów świeżuteńkiej oskoły :)

dok pisze...

Mimo,że ten zwierzak do skoczkowatych (Cicadellidae) jest zaliczany, żywcem jednak cykadę przypomina.

Znacznie mniejszy, choć niezwykle podobny.
Mam na biurku, w etui, taką zasuszoną , przywiezioną z Grecji, więc sobie porównałem;-))

makroman pisze...

Zapomniałem dodać że owad "wielki" jest co nie miara - jakieś 5 milimetrów długości i niecałe dwa szerokości w "barach"...

Tak Anico - pewnie już powoli będzie co utoczyć....mogę jednakowoż znać przeznaczenie?

Doc - boć to...cykada jest...piewikowaty.

dok pisze...

Przez dłuższy czas nie udawało mi się podejrzeć tych "cykaczy", o których piszemy. Słyszysz, ale nie widzisz!

Dopiero latem ubiegłego roku, znajdywaliśmy z synem , padłe sztuki, pod drzewami.W Grecji.

Wiele osób , którym pokazywaliśmy te stworzenia, nie miały pojęcia , co i zacz!:-)))

Dlatego makro ,nie mędrkuj się ,że to piewikowate, bo ludzka wiedza na ten temat jest ...ubożuchna, marniutka;DDD

Ten "Twój" maluch ma 5 mm, a cykada to "potwór"
7 - centymetrowy:D

makroman pisze...

Miałem podobnie we Włoszech - chciałem sobie kark obluzować, bo tak łbem kręciłem, żeby podejrzeć.

Ale niestety nie mam cykady w swoich zbiorach - choć jestem pewien że prędzej czy później będę ją miał.

A nie mędrkuję - jest link do forum entomo? znaczy ze mi powiedzieli, bo sam bym taki mądry nie był - osobiście obstawiałem jakiegoś motyla spokrewnionego z molami, choć nie pasowały mi te ciężkie lądowania.

Rado pisze...

Oznaczenie prawidłowe (oczywiście sprawdziłem ;)
Szkoda, że nie udało Ci się zrobić dobrego zdjęcia. Gość ma takie fajne, wielkie, zielone oczy.

makroman pisze...

co nieco widać, ale przez szybę to naprawdę trudne, w przypadku osobnika tak małego. Żeby choć światło było lepsze. Ale nic to - zapolujemy jak się zima skończy...o ile się skończy ;-)

& pisze...

Makrodrogi :)
Wewnętrzne. Przepuszczam każdej wiosny przez siebie kilka litrów tego słowińskiego napitku od brzozy, beriozki, bieriozy :)
Ostrożnie serwować dzieciom- silne działanie odmładzające :)

makroman pisze...

opisz recepturę!!!!!!

& pisze...

Po prostu :) Nawiercasz dziurkę w brzozie- ale Ty mieszkasz w mieście... chyba że gdzieś na terenie Kurii? ;)
-dziurkę grubości Twojego małego palca i prawie tak długą jak on.
Wkładasz doń rurkę, drugą cześć rurki do plastikowej butelki przez odwiercony otwór w korku. Styk rurki i brzozy obklejasz do koła gumą do żucia, plasteliną itp.
Jak dobrze idzie, to kilka litrów dziennie.
Najsmaczniejsza i moim zdaniem najzdrowsza jest świeżutka, od razu!
Potem trochę mętnieje i nabiera słodkawo - kwaśnego posmaku.
Podobno można fermentować.
U nas w domu schodzi natychmiast po odłączeniu :)

makroman pisze...

Nie będzie problemu z brzozami...

Rado pisze...

U mnie na górkach istne brzozowe lasy. Już wiem, czym się będę dożywiał na emeryturze ;)

& pisze...

Ale to tylko wczesna wiosną, póki się pączki z listkami nie otworzą.
Po co czekać do emerytury, kiedy można urządzić swoim komórkom odmładzającą kąpiel już dziś? :)

dok pisze...

Ale czy to jest w zgodzie z prawem, takie "podkradanie" ?
To przecież ,jakby upust żywej krwi, z żywej istoty.
Nam to wychodzi na zdrowie, ale brzozie?!

makroman pisze...

Anico - ale z tego co czytałem ten sok to żadna rewelacja z medycznego punktu widzenia.

Doc - rozpytałem u fachowców - w lasach państwowych to kradzież w parkach niszczenie zieleni i akt wandalizmu - ale we własnym lesie, albo na nieużytkach - nic złego.

& pisze...

Nie chcesz nie pij, pozostań sobie
... ze swoim medycznym punktem widzenia.
Pij, a przekonasz się :)

dok pisze...

"Nam to wychodzi na zdrowie..."
Obyśmy więc zdrowi byli!

Muszę sobie w takim razie , własną brzózkę wyhodować.:-))

makroman pisze...

Aniko - pokosztuje - już takie dziwne rzeczy kosztowałem (Żółciak siarkowy - Doc nadal twierdzi ze to jest niejadalne)..że sok brzozowy na pewno mi krzywdy nie zrobi

Doc żebyś Ty był inny to ja bym tobie po flakoniku wody brzozowej zaproponował ;-D

Crazy pisze...

;-)
Piłem...
smakowałem, jako, że to istotne dla "szkoły przetrwaia" na wiosnę w lesie...
w smaku...takie sobie..piłem lepsze rzeczy...po odpowiednim odparowaniu nawet słodkie ;-)
odmłodnieć..hmm..;-)
ostatnie podrygi już ściągania soku.. osobiście wolę z klonu...
ale już za późno...trzeba to robić jak jeszcze śnieg leży... i dopiero Wiosna wygląda zza rogu..
;-D

& pisze...

Crazy a zupę z pałki wodnej jadłeś?
Albo korzeń łopianu duszony?
U mnie inny klimat- inne podrygi :)
Nie potrzebujesz się odmładzać? - no cóż i tak Ci nie zazdroszczę, to taki głupi wiek! :P

makroman pisze...

Anico - widzę że masz rozeznanie w tym co jadalne...a sałatkę z gorczycznika jadłaś?

Crazy - szkoła przetrwania dla przyjemności czy z musu...? Bo ja miałem nieraz z musu, w Bieszczadach, czy nad Rożnowem - pieniędzy na jedzenie już nie było, a wracać się jeszcze nie chciało...

Crazy pisze...

Anico
nie jadłem Twoich propozycji.

Jakbym się jeszcze odmłodził...nikt nie traktowałby mnie poważnie...;-D

makro
raz ciekawości...dwa z chęci..nigdy z musu i pryjemności..

bo niektóre rzeczy są obrzydliwe..fee

z dziwnch rzeczy, które przetrawiłem :
żucie igieł np. Jodły...
korniki...a fee
purchawka- ludzie okropne..pewien Pan z Bilogii je zbierał.... no to spróbowałem...wolę już umrzeć...
surowa ryba- pstrąg( lubi ktoś suszi..bo ja nie)
soki z drzew- ale o tym już było...

;-D
to tyle...na początek ;-)
nowości muszę spróbować...

& pisze...

Tego nie jadłam, warto?